Anna Słojewska z Brukseli
Rozmawiasz przez telefon komórkowy, słuchasz muzyki z MP3, a może surfujesz po internecie? Nawet nie wiesz, czy kupując sprzęt elektroniczny, nie sfinansowałeś przypadkiem bojówek we wschodnim Kongu, przyczyniając się pośrednio do masowych morderstw czy gwałtów.
Od wielu lat dochody ze sprzedaży czterech cennych minerałów niezbędnych w konsumenckiej elektronice, ale też w samochodach czy biżuterii, służą do finansowania konfliktów w tej części Afryki.
Chodzi o cynę, tantal, wolfram i złoto. USA już od 2010 roku zobowiązują nabywców minerałów do prześledzenia szlaku ich dostaw i upewnienia się, że nie pochodzą z miejsc konfliktów, gdzie dochody ze sprzedaży mogłyby być wykorzystywane przez bojówki i napędzać kolejne konflikty.
Socjaliści naśladują Amerykę
Podobne prawo będzie miała UE. We wtorek Komisja ds. Handlu Parlamentu Europejskiego przyjęła propozycję Komisji Europejskiej, ostateczne głosowanie na sesji plenarnej w maju. Waży się jeszcze, w jakim zakresie system będzie obowiązkowy, a w jakim dobrowolny.
Komisja Europejska zaproponowała system w całości dobrowolny, ale motywujący do korzystania z certyfikatów metodą różnych zachęt i publicznego uznania. Większość eurodeputowanych uznała, że powinien być obowiązkowy dla rafinerii i hut, ale już nie dla końcowych użytkowników tych metali.
Tymczasem lewica – socjaliści i Zieloni – proponują, żeby każdy w łańcuchu dostawczym miał obowiązek udowodnić, że minerały są „czyste", a idealnie byłoby nawet rozszerzyć listę poza te cztery metale.
– Od pięciu lat obowiązywał w UE system dobrowolny i 80 proc. firm zdecydowało się nie brać w tym udziału – zauważył David Martin, eurodeputowany socjalistyczny. Według socjalistów UE powinna mieć takie przepisy jak USA.