Na pierwszy rzut oka może wydać się to dziwne, ale japoński rząd wśród wielu mierników ekonomicznych opiniuje stan gospodarki kraju przyglądając się popytowi na deski klozetowe. Te japońskie nie są zwyczajnymi kawałkami wyprofilowanego plastiku. Od kilkunastu lat wyposaża się je w funkcje mycia dolnych partii ciała, deski są podgrzewane, można je programować czasowo, posiadają także wbudowane głośniki. Wszystko po to, by podczas korzystania z toalety czas płynął możliwie komfortowo i nie powodując zakłopotania. Muzyka z głośników tłumi toaletowe odgłosy, ciepła deska nie powoduje szoku i nerwów z zimna przy siadaniu np. po całej nocy, wreszcie maleńkie kraniki i rureczki powyginane pod różnymi kątami oferują odpowiednią higienę po skorzystaniu z WC.
Toaleta kluczem do ekonomii
Japońskie deski klozetowe przypominają stanowiska dowodzenia światem, których nie powstydziłby się niejeden sztab generalny. Nic więc dziwnego, że turyści często kupują je podczas odwiedzin w Kraju Kwitnącej Wiśni, traktując jako oryginalny suwenir. Ostatnie miesiące przyniosły także wzmożone zainteresowanie nowoczesnymi deskami wśród Chińczyków, którzy coraz liczniej przyjeżdżają do Japonii.
Nic więc dziwnego, że japoński rząd bada zainteresowanie deskami na rynku. Im więcej gospodarstw domowych w kraju jest w stanie pozwolić sobie na taki gadżet, w tym lepszej kondycji znajduje się społeczeństwo. Podczas gdy prawie każdy miał od zawsze w Japonii własny telewizor (przez ostatnie 25 lat posiadało je 99 proc. gospodarstw domowych, notowano roczne wahania na poziomie 0,2 proc.) i klimatyzację (ok. 90 proc. od dwóch dekad), to zapotrzebowanie na tzw. washlety, czyli owe skomputeryzowane, podmywające użytkowników deski, zaczęło wykazywać stabilny trend wzrostowy. W 1991 roku własne posiadano jedynie w 15,8 proc. rodzin, po dziesięciu latach już w 43,2 proc., od 2010 roku nasycenie przekroczyło 70 proc. i wciąż rośnie. Obecnie w 76 proc. domach można takie urządzenie spotkać. Dla porównania samochód posiada blisko tyle samo osób, co na początku lat 90. XX wieku (obecnie 81 proc., w 1990 roku 77,3 proc.), telefon komórkowy ma 93,2 proc., a telewizory w ostatnim roku zanotowały pierwszy w historii „gwałtowny" spadek. Po dekadach rocznych odchyleń o promile, 2014 rok przyniósł obniżenie ich popularności o blisko 3 proc.
Świadectwo powodzenia reform
W śledzeniu popularności urządzeń domowych i dóbr przypisanych do gospodarstw domowych w rodzaju komórek czy samochodów kryje się klucz do oceny stanu posiadania Japończyków. Jeżeli chętniej zaczną kupować droższe i bardziej skomplikowane deski klozetowe, dla premiera Shinzo Abe będzie to znak, że jego reformy gospodarcze osiągnęły zamierzony efekt. Chodzi w końcu o to, by dwie dekady stracone dla kraju odeszły w niepamięć, a konsumenci zaczęli wreszcie częściej robić zakupy. Więcej danych o japońskich gospodarstwach domowych można znaleźć pod linkiem: http://nbakki.hatenablog.com/entry/2014/06/23/130854.