– Pierwsze pokolenie, które przybyło z Etiopii w latach 80. i 90., było bardzo spokojne i grzeczne. Drugie, które tu wyrosło, powiedziało: dosyć! Mamy swoją kulturę, historię, ale większość społeczeństwa izraelskiego widzi głównie nasz kolor skóry, kieruje się przesądami wobec Afryki – mówi „Rz" Michal Awera Samuel, szefowa organizacji Fidel wspierającej integrację etiopskich Żydów w Izraelu.
Tłumaczy wielotysięczną demonstrację w niedzielę w Tel Awiwie, która przerodziła się w walki z policją i atak na gmachy administracji. Kilkadziesiąt osób zostało rannych. Do wybuchu niezadowolenia ciemnoskórej mniejszości doprowadziło nagranie, które w zeszłym tygodniu pojawiło się w internecie.
Widać na nim, jak dwaj policjanci biją żołnierza – Damasa Pakadę, etiopskiego Żyda.
W poniedziałek, by uspokoić nastroje, premier Beniamin Netanjahu spotkał się z Pakadą, a także z liderami 135-tysięcznej społeczności Żydów etiopskich (stanowią ponad 2 proc. mieszkańców Izraela). Publicznie uściskał ciemnoskórego żołnierza i oprócz walki z rasizmem (w tym celu powstanie specjalna komisja) obiecał też, że władze zabiorą się za rozwiązywanie problemów, które szczególnie dotykają etiopskich Żydów: w tym edukacji (są gorzej wykształceni niż inne grupy społeczeństwa), zatrudnienia i mieszkań. To społeczność bardzo młoda, 55 proc. etiopskich Żydów w Izraelu nie ma 18 lat.
Najniższa klasa