Portal Netzpolitik.org ukazuje się w sieci od ponad dziesięciu lat i zdobył już uznanie grona czytelników. Z początkiem tego roku ostrzegał, że Urząd Ochrony Konstytucji, czyli kontrwywiad, przygotowuje się do wielkiego programu inwigilacji internetu, w tym mediów społecznościowych. Opisując te plany, dwaj autorzy portalu cytowali obszerne fragmenty tajnych dokumentów kontrwywiadu. Ten bez zwłoki zawiadomił Prokuraturę Generalną, domagając się zbadania sprawy pod kątem prawnym.
W końcu publiczne ujawnienie tajnych dokumentów jest przestępstwem zagrożonym karą nawet dożywotniego więzienia. Tak jak przekazanie ich obcemu wywiadowi. Przy tym kontrwywiad nie był w stanie sam wykryć źródła przecieku u siebie.
Wkrótce obaj dziennikarze Netzpolitik.org otrzymują zawiadomienie z prokuratury o wszczęciu przeciwko nim śledztwa. Sprawa staje się głośna. Niemieckie media stają jednoznacznie po stronie dziennikarzy, przypominając o zagwarantowanej w konstytucji wolności prasy. Sprawa nie jest prosta. Prokuratura generalna opiera się na ekspertyzie wykonanej na zamówienie przez „niezależnego fachowca", w której jest jednoznacznie mowa o ujawnieniu przez dziennikarzy tajemnicy państwowej. Śledztwo jest więc jak najbardziej na miejscu.