Rzeczpospolita: Polityka azylowa Unii może się zmienić jeszcze w tym roku?
Michael Diedring: Biorąc pod uwagę opór niektórych krajów Unii, całkowita rewolucja jeszcze w tym roku jest mało prawdopodobna. Ale spodziewam się istotnych zmian. Przede wszystkim Komisja Europejska będzie chciała zwiększyć liczbę uchodźców objętych programem relokacji w całej Unii. W lipcu uzgodniono, że będzie to 40 tys. w ciągu dwóch lat, teraz przewiduję podniesienie tej liczby do 70 tys. i skrócenie czasu wprowadzenia jej w życie do jednego roku. Jednocześnie przywódcy Unii powinni uzgodnić wspólną listę krajów pewnych, czyli takich, których obywatele nie będą mieli prawa do azylu. To w pierwszej kolejności dotyczy państw bałkańskich. Dzięki temu będzie więcej środków dla osób, które naprawdę uciekają przed niebezpieczeństwem. Ale porozumienie w tej sprawie nie będzie łatwe, bo dziś wiele krajów Unii ma własne listy krajów pewnych i one tylko w niewielkim stopniu się pokrywają. To często wynik zaszłości historycznych albo struktury już istniejących mniejszości narodowych.
Czy to rozwiąże problem zalewu Europy przez imigrantów?
– Nie sądzę. Na razie poszczególne kraje Unii próbują podejmować tu działania na własną rękę. Estonia buduje mur na granicy z Rosją, Węgry na granicy z Serbią, Czesi chcą kontrolować pociągi, które przejeżdżają przez ich terytorium. Ale jeszcze nikomu nie udało się w ten sposób powstrzymać fali zdesperowanych ludzi.
Angela Merkel chce pójść znacznie dalej i ustanowić automatyczny system podziału uchodźców między wszystkie kraje Unii. Ma na to szanse?