Imigranci jeszcze nie pracują, a firmy zarabiają na nich miliardy

Masy imigrantów wywołują wzrost gospodarczy w Niemczech. Dzięki temu, że państwo pompuje miliardy w pomoc dla nich, a zarabiają na tym miejscowe firmy.

Aktualizacja: 08.10.2015 14:35 Publikacja: 08.10.2015 13:37

Mieszkańcy tymczasowego ośrodka dla uchodźców na terenie targów w Berlinie

Mieszkańcy tymczasowego ośrodka dla uchodźców na terenie targów w Berlinie

Foto: AFP

To ciekawe zjawisko opisują dziś niemieckie portale, powołując się na wypowiedź Michaela Hüthera, szefa Instytutu Niemieckiej Gospodarki w Kolonii (IW). Nazwał on już to pompowanie pieniędzy w firmy zajmujące się obsługą uchodźców i imigrantów ekonomicznych małym programem ożywienia gospodarki, koniunktury.

Wydatki [z budżetu państwa] nie wsiąkają gdzieś za granicę, lecz tworzą w Niemczech nowe miejsca pracy i nowe przedsiębiorstwa - powiedział Hüther dziennikowi "Rheinische Post".

Inny ekspert cytowany przez tę gazetę uważa, że dzięki wydatkom państwa na setki tysięcy imigrantów w tym i następnym roku wzrost gospodarczy w Niemczech będzie o kilka dziesiątych punktu procentowego większy, niż dotychczas zakładano.

Natomiast, czy imigranci spowodują wzrost także w następnych latach, zależy od tego, czy sami się odnajdą na rynku pracy. Na razie rząd przekazał z budżetu na pomoc dla przybyszów sześć miliardów euro (połowa jako wsparcie dla gmin i landów). Ale nie może się przez lata zajmować wyłącznie wydawaniem na nich grubych miliardów.

W sprawie tego, czy imigranci, którzy przedarli się do Niemiec przez morza i pół Europy, to są właśnie ci, których brakowało na niemieckim rynku pracy, są spore wątpliwości. W kraju tym jest co najmniej pół miliona wakatów rocznie, ale zazwyczaj są to albo bardzo specjalistyczne stanowiska, wymagające na dodatek dobrej znajomości języka niemieckiego, której imigranci nie mają, albo nisko ceniona praca fizyczna.

Przed niskimi kwalifikacjami i niską wydajnością znacznej części imigrantów, którzy przybyli ostatnio do Niemiec, przestrzegał niedawno czołowy instytut ekonomiczny, IFO z Monachium. Powoływał się m.in. na poziom analfabetyzmu w Afganistanie (czwarty po Syrii, Iraku i Erytrei kraj, z którego pochodzi najwięcej nowych imigrantów w Niemczech). Połowa młodych Afgańczyków nie umie pisać ani czytać w żadnym języku.

Urząd ds. Migracji i Uchodźców odpowiedział na to, że połowa Syryjczyków ma przynajmniej maturę.

To ciekawe zjawisko opisują dziś niemieckie portale, powołując się na wypowiedź Michaela Hüthera, szefa Instytutu Niemieckiej Gospodarki w Kolonii (IW). Nazwał on już to pompowanie pieniędzy w firmy zajmujące się obsługą uchodźców i imigrantów ekonomicznych małym programem ożywienia gospodarki, koniunktury.

Wydatki [z budżetu państwa] nie wsiąkają gdzieś za granicę, lecz tworzą w Niemczech nowe miejsca pracy i nowe przedsiębiorstwa - powiedział Hüther dziennikowi "Rheinische Post".

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 959
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 958
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 957
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 956