Po raz pierwszy od czterech lat, od chwili wybuchu antyrządowego buntu w Syrii, który szybko zamienił się w krwawą wojnę domową, przywódca wyjechał z kraju – do Moskwy. Do złożenia niespodziewanej wizyty w trakcie ciężkich walk w Syrii zaprosił go Putin. O przebiegu wtorkowego spotkania prezydent Rosji poinformował w środę telefonicznie przywódców krajów odgrywających główne role w regionie – króla Arabii Saudyjskiej i prezydenta Turcji. W piątek w Wiedniu o przyszłości Syrii mają zaś rozmawiać szefowie dyplomacji tych trzech krajów oraz Stanów Zjednoczonych.
Pojednanie na rozkaz
„ Rosyjski prezydent chciał podkreślić, że to on wezwał Asada; że ma do syryjskiego kolegi pytania, a być może nawet ma dla niego propozycje" – napisał o tym nagłym zaproszeniu moskiewski dziennik „Kommiersant".
Oficjalnie nie poinformowano jednak, jakie to pytania czy propozycje. Po trzygodzinnych rozmowach obu prezydentów wydano tylko krótki oficjalny komunikat. Jednak „Kommiersant" twierdzi, że jedną z tych propozycji było przeprowadzenie w Syrii przedterminowych wyborów prezydenckich.
Poprzednie odbyły się w czerwcu 2014 r., a Asad oficjalnie dostał w nich 88 proc. głosów. Wszyscy uznali jednak za farsę głosowanie w kraju pogrążonym w wojnie domowej.
– Moskwa rozumie, że w tym konflikcie nie może być wojskowego zwycięstwa. Dlatego stawia na jego polityczne uregulowanie, wciągnięcie umiarkowanej opozycji do rządzenia krajem – powiedział „Rz" rosyjski ekspert wojskowy Igor Korotczenko. Z „umiarkowanymi" Damaszek mógłby stworzyć sojusz przeciw fundamentalistom z Państwa Islamskiego.