Rzeczpospolita: Rosyjska operacja w Syrii trwa od 30 września. Dlaczego Moskwa wciąż nie może się porozumieć z Zachodem?
Aleksander Ignatienko: Uważam, że Rosja i Zachód znajdą wspólny język. Nie odbędzie się to jednak znienacka, jest to znacznie dłuższy proces. Moskwa nie zamyka drzwi do koalicji przeciwko terrorystycznemu Państwu Islamskiemu oraz spokrewnionym z nim organizacjom. Zawsze mogą do nas dołączyć Stany Zjednoczone i inne kraje, które chcą walczyć z tym złem.
Czy przeszkodą ku temu jest to, że Moskwa popiera Asada, a Zachód domaga się jego dymisji?
Rosja nie przeprowadza operacji w Syrii, by zachować władzę Asada. Dla Moskwy to nie jest sprawa priorytetowa. Najważniejsze jest uratowanie syryjskiej państwowości. A Zachód już nie decyduje o sytuacji w tym regionie. Zacznijmy od tego, że Katar sponsoruje dzisiaj Państwo Islamskie, a Arabia Saudyjska, która od lat ingeruje w całej Afryce Północnej, wspiera terrorystów z Dżabhat an-Nusra. Przywódcy tych krajów myśleli, że Syria padnie tak łatwo, jak padła Libia. A jednak Asad trzyma się już cztery lata.
Po co te kraje miałyby obalać syryjskiego prezydenta?
Od lat szykują plany zbudowania rurociągu przez terytorium Iraku i Syrii, poprzez który będą dostarczać ropę i gaz do Turcji. Z kolei Stany Zjednoczone oglądają się na Katar i liczą się z jego zdaniem, ponieważ mieści się tam centrum dowodzenia amerykańskiej armii na Bliskim Wschodzie. To jest powód, dla którego dzisiaj zachodni politycy tak się uwzięli na Asada.
A nie dlatego, że zaczął strzelać do własnego narodu?
Wiemy, jaki jest reżim Asada. Ale Moskwa zdaje sobie sprawę z tego, że na obecnym etapie historycznym takiego typu reżimy najbardziej odpowiadają narodom tego regionu. Kraje arabskie to nie Stany Zjednoczone czy Francja, wiemy, jak się skończyły próby demokratyzacji państw Afryki Północnej. Bądźmy obiektywni, Arabia Saudyjska jest państwem totalitarnym, panuje tam dyktatura. Nie przeszkadza to jednak Amerykanom mieć takiego sojusznika.
- Rozmawiał Rusłan Szoszyn
Rzeczpospolita: Rosyjska operacja w Syrii trwa od 30 września. Dlaczego Moskwa wciąż nie może się porozumieć z Zachodem?
Aleksander Ignatienko: Uważam, że Rosja i Zachód znajdą wspólny język. Nie odbędzie się to jednak znienacka, jest to znacznie dłuższy proces. Moskwa nie zamyka drzwi do koalicji przeciwko terrorystycznemu Państwu Islamskiemu oraz spokrewnionym z nim organizacjom. Zawsze mogą do nas dołączyć Stany Zjednoczone i inne kraje, które chcą walczyć z tym złem.
Czy przeszkodą ku temu jest to, że Moskwa popiera Asada, a Zachód domaga się jego dymisji?
Rosja nie przeprowadza operacji w Syrii, by zachować władzę Asada. Dla Moskwy to nie jest sprawa priorytetowa. Najważniejsze jest uratowanie syryjskiej państwowości. A Zachód już nie decyduje o sytuacji w tym regionie. Zacznijmy od tego, że Katar sponsoruje dzisiaj Państwo Islamskie, a Arabia Saudyjska, która od lat ingeruje w całej Afryce Północnej, wspiera terrorystów z Dżabhat an-Nusra. Przywódcy tych krajów myśleli, że Syria padnie tak łatwo, jak padła Libia. A jednak Asad trzyma się już cztery lata.