Branża szacuje, że sprzedaż mięsa z uboju osiąga wartość nawet 1,5 mld zł rocznie. Trwa liczenie strat. Wstępnie mówi się, że sięgną nawet kilkuset milionów złotych.
– 45 proc. mięsa uzyskanego w mojej firmie pochodzi z uboju rytualnego. Wysyłam je na rynki unijne do Francji i Niemiec dla tamtejszych muzułmanów, o tym zaś, że Polska nie dopuści takiego uboju, dowiedziałem się o godz. 14 ostatniego dnia grudnia, a 1 stycznia zaczął obowiązywać zakaz – mówi „Rz" prezes firmy drobiarskiej, który z powodu gorącej dyskusji wokół zakazu chce zachować anonimowość. – Właśnie spotykam się z prawnikami, by przygotować pozew, najlepiej, aby był grupowy – dodaje nasz rozmówca.
Plany te potwierdza Witold Choiński, prezes Związku Polskie Mięso: 10–15 firm już deklaruje przystąpienie do grupowego postępowania, a zainteresowanych nim może być 80 ubojni (40 drobiu i 40 bydła).
80 rzeźni może przystąpić do pozwu przeciwko skarbowi państwa
Według danych tego związku mięso z uboju rytualnego stanowi 10 proc. w eksporcie mięsa drobiowego (ok. 80 tys. ton rocznie) i 30 proc. eksportu wołowiny (ok. 100 tys. ton). Chociaż skala eksportu się zmienia, nie ma wątpliwości, że chodzi o duże pieniądze. Od strony formalnej takie roszczenia raczej kwalifikują się do postępowania grupowego, przewidziano je wręcz do naprawienia szkód wyrządzonych przez tzw. delikty (czyny niedozwolone), do których należą też delikty władzy.