Jakość polskiego powietrza jest katastrofalna. Najwięcej niebezpiecznych pyłów trafia do atmosfery jesienią i zimą, czyli w sezonie grzewczym. A Polacy o smogu są informowani, dopiero gdy stężenie zanieczyszczeń jest bardzo wysokie.
Posłowie .Nowoczesnej chcą to zmienić. Ich zdaniem nie można akceptować sytuacji, że alarm wszczyna się dopiero wtedy, gdy powietrze jest już bardzo toksyczne.
Aby unikać tego w przyszłości, proponują wprowadzenie zmiany w prawie ochrony środowiska.
Ich projekt właśnie wpłynął do Sejmu. Proponują przepisy o monitorowaniu powietrza przenieść z rozporządzenia do ustawy – Prawo ochrony środowiska. Rozporządzenie przewiduje, że alarm wszczyna się, gdy urządzenia zarejestrują pył zawieszony PM10 w powietrzu na poziomie 300 ?/msześć, a informuje się przy stężeniu 200 ?/m sześć. Tymczasem unijne prawo mówi o poziomie o 50 ?/m sześć.
Powyżej tego wyniku jakość powietrza może już zagrażać życiu. Poziom alarmowania o stężeniach pyłu zawieszonego jest nieproporcjonalnie wysoki. W innych państwach unijnych są one na dużo niższym poziomie.