"Rzeczpospolita": Czy koszulka mistrza świata dużo zmienia?
Michał Kwiatkowski: Nie jestem niewidoczny. Muszę się z tym pogodzić i dostosować do sytuacji. W wyścigu Dwars door Vlaanderen byłem w końcowej ucieczce. Wszyscy patrzyli na mnie, oczekiwali mojej reakcji. Skończyło się na tym, że przyjechałem czwarty. Wyciągnąłem wnioski i może dzięki temu udało mi się wygrać Amstel Gold Race. Sam wywieram na sobie presję i odczuwam większy ciężar na swoich barkach, ale lubię takie wyzwania.
Etixx to zespół mistrzów świata. Czy pomagali oni panu wejść w ten szczególny dla pana sezon?
– Wspieramy się, panuje przyjacielska atmosfera. Razem planowaliśmy, gdzie wystartować. Nie było to łatwe, bo ze strony organizatorów wyścigów pojawiły się naciski, by mistrz świata pojawił się na starcie. Czasami popełnialiśmy błędy i lekki niedosyt pozostał, ale trzeba pewne rzeczy odczuć na własnej skórze, by potem było lepiej.
Pana agent Giuseppe Acquadro przyznał w rozmowie z „Cycling Weekly", że może pan wkrótce zmienić grupę...
– Moja umowa z Etixxem dobiega w tym sezonie końca. Muszę się zastanowić nad przyszłością. To normalne, podobnie jak to, że mój agent rozmawia z innymi zespołami. Dodam jednak, że czuję się świetnie w tej grupie i chciałbym w niej pozostać.