Żadna decyzja jeszcze nie zapadła, nie znamy nawet jej potencjalnego terminu. Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) w długim komunikacie zawierającym pytania oraz odpowiedzi wyjaśnia jednak, dlaczego powrót sportowców z Rosji i Białorusi do międzynarodowej rywalizacji - oczywiście na określonych warunkach - jest możliwy oraz prawdopodobny.
Ważny głos w dyskusji to stanowisko sprawozdawców ONZ-u Alexandry Xanthaki i Ashwini K.P. Ich zdaniem władze ruchu olimpijskiego powinny pilnie pochylić się nad dopuszczeniem do startów sportowców z Rosji oraz Białorusi jako atletów neutralnych, aby zapewnić „brak dyskryminacji zawodników na podstawie narodowości”. Istotna jest także grudniowa rezolucja ONZ, wskazująca na „jednoczący” oraz „niedyskryminujący” charakter międzynarodowych imprez sportowych.
Powrót do startów zawodników z Rosji i Białorusi według MKOl-u popiera Stowarzyszenie Międzynarodowych Federacji Letnich Igrzysk Olimpijskich (ASOIF), kontynentalne stowarzyszenia narodowych komitetów olimpijskich oraz Stowarzyszenie Narodowych Komitetów Olimpijskich (ANOC). Głosy przeciwne mają płynąć głównie z państw położonych w sąsiedztwie Ukrainy.
Czytaj więcej
Tej decyzji można było się spodziewać, bo władcy igrzysk od kilkunastu dni wysyłali sygnały, że pozwolą Rosji i Białorusi na start w Paryżu. Kiedy rok temu zaczynała się napaść na Ukrainę zalecali wykluczenie sportowców rosyjskich i białoruskich z rywalizacji, ale dziś już myślą inaczej.
MKOl podkreśla, że obecnie rozmowy dotyczą przede wszystkim możliwości dopuszczenia Rosjan oraz Białorusinów do startów w zawodach organizowanych w Azji, oczywiście jako atletów neutralnych - bez flagi, hymnu, barw narodowych. Istotnym jest, aby przestrzegali Karty Olimpijskiej, czyli „nie występowali przeciwko pokojowej misji MKOl-u poprzez aktywne wspieranie wojny”, ale nie wiadomo, kto i w jaki sposób miałby to sprawdzić.
Ważnym elementem rozmów są konsultacje z międzynarodowymi federacjami sportowymi, które „mają wyłączną władzę w zakresie organizacji rywalizacji międzynarodowej”. To oznacza, że - podobnie, jak w lutym ubiegłego roku - MKOl może ograniczyć się jedynie do rekomendacji, pozostawiając ostateczną decyzją w rękach federacji.
Groźby bojkotu - według autorów dokumentu - „stoją w sprzeczności z fundamentami ruchu olimpijskiego”, a nazywanie MKOl-u „promotorem wojny, morderstwa i zniszczenia” jest „zniesławiające oraz uniemożliwiające konstruktywną dyskusję”. Przewodniczący Thomas Bach nie skorzysta z zaproszenia prezydenta Ukrainy Wołodymira Zełeńskiego na linię frontu, bo był już w Ukrainie latem i widział zniszczone obiekty oraz rozmawiał z tamtejszymi sportowcami.