– Kiedyś, gdy w Waszyngtonie zaczynałeś mówić o UFO, mógł być to koniec twojej kariery. Nie był to temat brany poważnie – mówi John Podesta, były szef sztabu w Białym Domu Billa Clintona. Teraz na ten temat wypowiadają się senatorowie, pracownicy Pentagonu oraz byli szefowie CIA, a pod koniec czerwca Kongres opublikuje raport rządowy o niezidentyfikowanych przedmiotach i zjawiskach na amerykańskim niebie.
Piloci i obiekty
Niezidentyfikowane obiekty latające albo zjawiska powietrzne (zwane obecnie UAP) są przedmiotem poważnych dyskusji w Waszyngtonie od około 2007 r. Wtedy to powstał niewielki, i potajemnie dotowany, program do badania takich zjawisk na niebie wykrywanych przez siły wojskowe.
Program zakończył się w 2012, ale rok temu został wznowiony przez Departament Obrony i nazwany Unidentified Aerial Phenomena Task Force. Jego misją jest „wykrywanie, analizowanie i katalogowanie" obiektów pojawiających się na niebie, które „potencjalnie mogą stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA". Aby usunąć piętno z tym związane, członkowie służb wojskowych zachęcani są do publikowania informacji o dziwnych, nieokreślonych, niezbadanych rzeczy widocznych nad horyzontem.
– Sporo z tych obserwacji jest trudnych do wyjaśnienia – mówił w marcu John Ratcliffe, były dyrektor wywiadu. John Brennan, były szef CIA, tłumaczył, że niektóre z nich mogą być „zjawiskiem wynikającym z czegoś, czego jeszcze nie rozumiemy, co związane jest z inną formą życia".
Rocznie władze otrzymują kilka tysięcy doniesień o nietypowych obiektach. W okresie pandemii odnotowano ich o 15 proc. więcej, bo zamknięci w domach Amerykanie zainteresowali się oglądaniem nieba.