Sprawa w Lublinie zaczęła się od oblanego egzaminu na prawo jazdy. Egzaminator uznał, że podczas wjazdu na rondo z zamiarem skrętu w lewo kursant powinien włączyć lewy kierunkowskaz. Problem w tym, że przepisy w tej sprawie nie są jednoznaczne.
Kursant najpierw odwołał się do Marszałka Województwa Lubelskiego, który unieważnił egzamin, a później decyzję tę potwierdziło Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Ponieważ o uznanie własnych racji walczył też egzaminator, wyrok wydał w tej sprawie sąd. Uznał, że przy wjeździe na rondo nie następuje zmiana kierunku jazdy, więc sygnalizator należy włączyć dopiero przy zjeździe.
Z sondażu IBRiS wynika, że to zdanie popiera większość kierujących. 68 proc. powiedziało, że włącza kierunkowskaz tylko zjeżdżając z ronda. 26 proc. używa sygnalizatora, zarówno wjeżdżając na rondo, jak i z niego zjeżdżając. 2 proc. włącza kierunkowskaz tylko wjeżdżając na skrzyżowanie o ruchu okrężnym, a 1 proc. nie używa go w ogóle.
Zdaniem Łukasza Zboralskiego z portalu o bezpieczeństwie ruchu drogowego BRD24.pl sondaż pokazuje, że „kierowcy są mądrzejsi niż niektóre ośrodki egzaminowania i szkolenia kierowców”. – Skłaniam się ku szkole krakowskiej, że przed wjazdem na rondo sygnalizowanie tego, co się będzie chciało robić, a zwłaszcza lewym sygnalizatorem, urąga zdrowemu rozsądkowi. Przecież rondo może mieć więcej wylotów niż cztery – zauważa.
Ekspert w dziedzinie bezpieczeństwa na drogach i były policjant stołecznej drogówki Wojciech Pasieczny mówi jednak, że sam opowiada się za włączaniem kierunkowskazu również przed wjazdem na rondo. – Choć takiego obowiązku nie ma, sygnalizujemy wówczas innym kierowcom, co będziemy robili. Aczkolwiek ta dyskusja jest raczej akademicka, bo rondo jest najbezpieczniejszym typem skrzyżowania i jeśli ktoś nie włączy kierunkowskazu, nie będzie to miało większego wpływu na bezpieczeństwo – podkreśla.