W ciągu ostatnich 15 lat ilość wniosków o separację małżonków spadła blisko dziesięciokrotnie. Rośnie za to liczba rozwodów. – Dziś rozstanie ułatwia coraz lepsza sytuacja ekonomiczna Polaków, w tym świadczenia 500+ i inna pomoc państwa – ocenia specjalizujący się w rozwodach mec. Krzysztof Bilski.
Wstęp do rozwodu
W 2004 r. Polacy złożyli w sądach ponad 22,6 tys. wniosków o separację, rok później niespełna 20 tys. wniosków, a w 2006 r. – już tylko 11 tys. Z danych Ministerstwa Sprawiedliwości wynika, że zainteresowanie małżonków separacją, którą wprowadzono w 1999 r., spada lawinowo. W ostatnich trzech latach: z 3,8 tys. separacji (2016 r.), przez 3,3 tys. (2017), do 2,9 tys. w ubiegłym roku. Separacja to zupełny rozkład pożycia małżeńskiego, tyle że bez rozwiązania związku i możliwości ułożenia sobie życia na nowo z kimś innym. Sąd w przypadku separacji decyduje o rozdzielności majątkowej.
Czytaj także: Małżeństwa rozpadają się na plaży
– Zdecydowana większość par, które chcą się rozstać, ma już nowy związek lub go planuje i chce zacząć życie na nowo. Separacja jest rozwiązaniem tymczasowym, często wstępem do rozwodu lub wynikającym ze specyficznej sytuacji – tłumaczy mec. Bilski.
Jak podkreśla, ma coraz więcej spraw o rozwód i dotychczas tylko jedną o separację. – Było to małżeństwo dojrzałe, o separację wystąpił mąż, ale ze względu na zasady katolickiej wiary nie chciał rozwodu. Do separacji jednak nie doszło, bo mąż wycofał wniosek – mówi mec. Bilski.