Zdymisjonowana niedawno prokurator okręgowa z Bielska-Białej Małgorzata Bednarek zwróciła się do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego z prośbą, żeby nie zabierać bielskim prokuratorom sprawy korupcji. Tymczasem odebranie śledztwa prokuratorom z Bielska-Białej zapowiedziała już nowa szefowa katowickiej apelacji Iwona Palka.
„Twierdzenie pani Iwony Palki, że nowi referenci śledztwa dadzą sobie radę, jest oczywiście prawdą, tylko problem jest zasadniczy – obszerność śledztwa i obszerność zgromadzonego materiału dowodowego spowodować musi kilkumiesięczne zapoznawanie się z ustaleniami śledztwa przez nowych referentów. Spowolni to w sposób dramatyczny tempo śledztwa – chyba że o to chodzi, aby nigdy nie doszło do pełnego wyjaśnienia kwestii korupcji w bielskim wymiarze sprawiedliwości” – alarmuje ministra sprawiedliwości Bednarek.
Sęk w tym, że zgromadzony do tej pory materiał to prawie sto tomów akt. Wiele z przestępstw, które badali prokuratorzy z Bielska-Białej, miało miejsce w latach 1996 – 1998.
Oznacza to, że zarzuty, które można by w tych sprawach postawić, mogą się przedawnić w czasie, gdy nowi śledczy będą się zapoznawać z aktami. Przedawnienie zaś niektórych zarzutów oznacza, że być może nie uda się dowieść, że pracownicy wymiaru sprawiedliwości działali od lat w zorganizowanej grupie przestępczej. Dzięki przedawnieniu wiele osób może uniknąć odpowiedzialności. W tej sprawie obecnie podejrzewanych jest aż 17 prokuratorów i sędziów, a także wielu przedstawicieli bielskiego establishmentu.
20 osobom już postawiono zarzuty. Mimo przewlekłości postępowania udało się też uchylić niektórym sędziom immunitety.
Sąd Najwyższy oceniając sytuację, do jakiej doszło w jednym z przypadków, nie przebierał w słowach: „Mówiąc wprost, doszło nie tylko do nieprzewidzianego przez prawo, ale do niedopuszczalnego porozumienia: organu dochodzenia, sprawcy, prokuratora i wreszcie sądu służącego uczynieniu środka karnego iluzorycznym” – napisano w uzasadnieniu uchylenia jednego z immunitetów.