Brytyjska minister proponuje prowadzenie loterii w lokalach wyborczych. Magnesem miałyby być bardzo interesujące nagrody – telewizory, iPody, członkostwo w klubach fitness oraz bony żywnościowe. Poza tym każdy Brytyjczyk, który wypełnił swój obowiązek obywatelski, otrzymałby naklejkę z napisem „oddałem głos”.
Nagrody mają ściągnąć ludzi do lokali wyborczych podczas wyborów samorządowych oraz wyborów uzupełniających do parlamentu. Frekwencja podczas takich głosowań jest szczególnie niska: rzadko przekracza 40 procent.
Nagrody za oddanie głosu w wyborach to zresztą nic nowego. W lokalach wyborczych w Stanach Zjednoczonych na głosujących czekają pieczone kurczaki i pączki z kremem. Władze Malezji anulują obywatelom, którzy oddali głos w wyborach parlamentarnych i regionalnych, mandaty za złe parkowanie. A w niektórych krajach byłego ZSRR po oddaniu głosu można tanio zrobić zakupy.
Wiele państw zdecydowało się na wprowadzenie obowiązku głosowania, by zapobiec niskiej frekwencji. Głosowanie jest obowiązkowe w 32 krajach na świecie. W 19 z nich za nieoddanie głosu grożą kary.
W Belgii głosowanie jest obowiązkowe od 1946 roku. Obywatele, którzy nie pójdą do urn, płacą za pierwszym razem od 25 do 50 euro kary. Za drugim – 125 euro, a za trzecim – 250 euro. Potem tracą część praw obywatelskich. W Australii grzywna wynosi 20 dolarów australijskich (około 11 euro). Za niezapłacenie grożą prace społeczne lub pobyt w więzieniu. Również w Liechtensteinie, Luksemburgu, Turcji, Argentynie, na Cyprze i w Libanie nieposłusznych wyborców czekają kary pieniężne. W Luksemburgu grzywna wynosi od 400 do 700 euro.