Rz: Po co właściciele psów przychodzą z pupilem na masaż, zrobić pasemka, przyciąć futro? Po co psa upiększają, skoro zwierzęta są piękne z natury?
Ewa Grabowska
: Bo rozumieją, że „mój pies świadczy o mnie”. Jeszcze siedem, osiem lat temu chodzenie do psiego fryzjera traktowano jak dziwactwo, coś absurdalnego. Dzisiaj to norma dla właścicieli psów. W strzyżeniu zwierząt, podobnie jak w przypadku ludzi, poza klasyką, głównie dla psów rasowych, są też mody, trendy i style. Klasyczne przystrzyżenie psa wystawowego ma uwypuklić zalety sylwetki i ukryć wady. Ale na przykład kundelki mają nieograniczony wybór fryzur. Takiego pieska można upodobnić do psa rasowego albo na przykład do właściciela.
Polacy wydają coraz więcej pieniędzy na swoje psy i koty. Dlaczego?
Bo są świadomi ich potrzeb. Na samo upiększanie wydają minimum 100 – 150 zł miesięcznie, nie mówiąc o jedzeniu, szkoleniu czy gadżetach. Najlepiej widać to na przykładzie naszego salonu. Nie nadążamy z pracą. Musieliśmy rozbudować zakład do siedmiu stanowisk, pracujemy osiem godzin dziennie przy pełnym obłożeniu. Na wizytę trzeba czekać dwa, trzy tygodnie. W Łodzi jest kilkanaście salonów, ale my mamy renomę i pełen zakres usług, śledzimy nowinki w branży. Poza tym jesteśmy szkołą groomingu (stylizacji zwierząt– red.). Współpracujemy ze szkołami w USA. Przeszkoliliśmy ponad 150 osób, oprócz Polaków także Niemców, Szwedów, Anglików.