Od ogłoszenia przez posła Platformy Obywatelskiej Jarosława Gowina propozycji uregulowania w ustawie bioetycznej kwestii zapłodnienia in vitro trwa gorąca debata.
Ta propozycja dopuszcza stosowanie metody, której Kościół zakazuje, ograniczając jednak to, co dzieje się w tej dziedzinie teraz. Projekt zakazuje m.in. mrożenia zarodków, handlowania nimi, prowadzenia badań przedimplantacyjnych.
Jak pisał we wczorajszej „Rz” kard. Stanisław Dziwisz, zdecydowane „nie” Kościoła dla in vitro nie wynika z „konfesyjnej wizji rzeczywistości”, lecz wyraźnego odniesienia do godności osoby ludzkiej. – Przekonanie, że życie człowieka jest cenne, można żywić, nie będąc chrześcijaninem, ale chrześcijanin w Piśmie Świętym znajdzie tego silne potwierdzenie i pogłębienie – tłumaczy ks. prof. Andrzej Szostek, etyk z KUL.
Co zrobić, gdy normy moralne trzeba przełożyć na decyzje polityczne? Czy katolik może pójść na jakikolwiek kompromis? – Na płaszczyźnie etycznej katolik musi być bezwzględnie za ochroną życia. Gdy dochodzi do przekładania zasad etycznych na ustawy, musi chronić to, co da się ochronić – mówi prof. Aniela Dylus z Instytutu Politologii UKSW. Ale ks. prof. Szostek podkreśla: – Człowiek powinien zawsze, w polityce i poza nią, postępować zgodnie ze swoim sumieniem.
Prof. Dylus uważa, że „Gowin jako katolik i jako ojciec nie ma prawa do kompromisu”. – Ale jako polityk katolicki, który stara się o uporządkowanie wolnoamerykanki, która jest teraz w sprawach bioetycznych, uważam, że postępuje bardzo dobrze i jest odważny – mówi.