Niemieckie drogi, polskie pieniądze

Polscy kierowcy czują się szykanowani. Niemiecka policja oskarża ich o fikcyjne przewinienia drogowe. A sąd nie bierze pod uwagę wyjaśnień wysłanych kilka dni po zajściu

Aktualizacja: 24.01.2009 01:38 Publikacja: 24.01.2009 01:27

Niemieckie drogi, polskie pieniądze

Foto: AFP

Przypadek pani Beaty i pana Andrzeja to jeden z dziesiątków, z jakimi do polskich placówek konsularnych zwracają się kierowcy. Proszą o pomoc, bo

– jak twierdzą – są szykanowani przez niemiecką policję.

Jak mówi II sekretarz ambasady w Berlinie Michał Rejniewicz, prawie połowa tych spraw dotyczy wykroczeń zakwalifikowanych przez niemiecką policję do postępowania sądowego, a nie tylko do ukarania mandatem.

Jak wyglądało to w przypadku pani Beaty i pana Andrzeja?

Koniec sierpnia, niedzielne południe, autostrada pod Bad Hersfeld w Hesji. Przed czerwonym volvo Polaków wracających z wakacji pojawia się policyjne auto z napisem „Bitte Folgen” (proszę jechać za mną) pilotujące ich na stację benzynową.

[wyimek]Zostaliśmy zmanipulowani i zastraszeni – żalą się Polacy. – Niech nasz przypadek będzie przestrogą [/wyimek]

Tam czeka już szare kombi, które wcześniej kilkakrotnie zajeżdżało drogę Polakom, wyprzedzając, a potem gwałtownie hamując przed ich autem. Na parkingu dowiadują się od policjantów, że pasażerowie kombi złożyli na nich doniesienie o niebezpiecznej jeździe. Są zdumieni.

– Jak? Z rowerami na dachu? – próbują protestować. Ale funkcjonariusze nie chcą słuchać wyjaśnień. Nakazują wpłacenie kaucji, 1000 euro, na poczet rozprawy sądowej. Polacy liczą pieniądze, jakie mają przy sobie. To 650 euro. – Może być – przystają policjanci. Wydają poświadczenie o wpłacie kaucji i dopiero wtedy oddają dokumenty kierowcy.

– Sugerowali, że jeśli nie zapłacimy, to nas zatrzymają – wspomina pani Beata.

– Chodziło raczej o zabezpieczenie samochodu na poczet grzywny – zauważa konsul Rejniewicz. – Niemiecka policja nie ma prawa zatrzymać polskich dokumentów, o czym nie wie wielu Polaków.

Konsulat w Berlinie odnotował w ubiegłym roku kilkanaście podobnych przypadków, gdy policja nakazała odholować samochód na koszt kierowcy do czasu zorganizowania pieniędzy na kaucję.

– Ale zatrzymanie auta, dowodu rejestracyjnego lub tablic rejestracyjnych ze względu na stan pojazdu policja musi uzasadnić zrobionym natychmiast badaniem technicznym samochodu – podkreśla konsul Rejniewicz.

Po czterech dniach pan Andrzej wysyła z Polski obszerne wyjaśnienie do policji w Giessen, która zajmowała się sprawą. A następnie zawiadamia polski konsulat w Kolonii.

Pod koniec września 2008 r. z sądu przychodzi lakoniczna informacja, że kaucję zamieniono im na grzywnę. Ich wyjaśnienia w ogóle nie wzięto pod uwagę. – Zażądaliśmy jakiegoś uzasadnienia i dowiedzieliśmy się, że nasze odwołanie przyszło o dwa dni za późno, a poza tym zgodziliśmy się na paragraf 153 niemieckiego kodeksu karnego. Na pokwitowaniu drobnym drukiem były jakieś paragrafy, ale nawet nie wnikaliśmy, co one oznaczają

– wspomina pani Beata.

– To zgoda na uproszczoną procedurę sądową, która najczęściej kończy się zamianą kaucji na grzywnę – wyjaśnia konsul Rejniewicz. – Polacy często zbytnio ufają swej znajomości niemieckiego, podpisują dokumenty, które komplikują ich sytuację, zamiast żądać tłumacza lub dokumentu w języku polskim. Wtedy często to policja niemiecka prosi nas o pomoc. I czasem udaje się od razu wyjaśnić sprawę.

Sądowe postanowienie w sprawie pani Beaty i pana Andrzeja jest ostateczne. – Zostaliśmy zmanipulowani i zastraszeni – żalą się. – Niech nasz przypadek będzie przestrogą.

Imiona bohaterów zostały na ich prośbę zmienione

[ramka][b]Stefan Hambura, berliński adwokat[/b]

Polacy, którzy uważają, że niemiecka policja drogowa ich szykanuje, powinni żądać tłumacza, dokumentów w języku polskim i kontaktu z konsulatem. A gdy muszą wpłacić kaucję, nie zgadzać się na udzielanie pełnomocnictwa przedstawicielowi niemieckiej policji, o czym mówi wydrukowany zapis na poświadczeniu. Nie ufałbym w takich przypadkach słynnemu niemieckiemu porządkowi i punktualności, zwłaszcza że na blankiecie jest informacja o przesyłaniu korespondencji zwykłą pocztą, a nie poleconym. Lepiej wskazać adres korespondencyjny rodziny czy znajomych w Niemczech, jeśli to możliwe. To ważne, bo najczęstszy błąd obywateli Polski, to przeświadczenie, że dla zachowania terminu w sądzie lub urzędzie ważna jest data stempla pocztowego. A w Niemczech liczy się data dotarcia odwołania do sądu lub urzędu. Dlatego oprócz listu poleconego najlepiej wysłać je dodatkowo faksem. Wtedy mamy pewność, że terminy zostały dochowane. Jeśli polski kierowca jest przekonany o całkowitej bezzasadności oskarżeń niemieckiej policji, powinien domagać się wykreślenia paragrafu 153a kodeksu postępowania karnego z podpisywanego pobrania kaucji. To gwarantuje wzięcie pod uwagę jego wyjaśnień. Ale i działa w druga stronę – jeśli sąd uzna, że doszło do wykroczenia, kara może być dotkliwsza niż pobrana kaucja.

[i]—jak [/i][/ramka]

Przypadek pani Beaty i pana Andrzeja to jeden z dziesiątków, z jakimi do polskich placówek konsularnych zwracają się kierowcy. Proszą o pomoc, bo

– jak twierdzą – są szykanowani przez niemiecką policję.

Pozostało 96% artykułu
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie zapewnia Polaków: Nie jesteśmy przeciwko wam
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Znamy Młodzieżowe Słowo Roku 2024. Co oznacza "sigma"?
Społeczeństwo
53-letnia kobieta została raniona w głowę. W okolicy policjanci ćwiczyli strzelanie
Społeczeństwo
Życzliwość polskich służb dla Walusia. Prezenty świąteczne i kiełbasa przemycana za kraty
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Społeczeństwo
Jest śledztwo prokuratury w sprawie śmierci profesora warszawskiej uczelni