Zdumieni mieszkańcy co rusz natykali się jednak na źle napisane nazwiska postaci historycznych, polityków i rządzących. W sumie 75 błędów. Ci, którzy znali historię Brześcia, próżno poszukiwali istotnych dla niej faktów. Okazało się, że wszystko przez białoruską biurokrację. Autorzy napisów – urzędnicy magistratu – ich treść musieli uzgodnić z 11 różnymi instytucjami .

Powiało cenzurą. Na pomnik nie trafiła na przykład figura króla, który podarował miastu magdeburskie prawa miejskie. Nazywał się Władysław Jagiełło. Niesłuszna okazała się też Matka Boska, która została zastąpiona Aniołem Stróżem. Żaden z 11 urzędów topiących niesłuszne postacie nie zwrócił jednak uwagi na błędy ortograficzne. Może dlatego, że treść jest w języku białoruskim, a białoruscy urzędnicy władają rosyjskim...

Gdy wokół tablic odsłoniętych w lipcu wybuchł skandal, odlewy zostały co prędzej oddane do poprawki. Uzgadnianie kolejnego tekstu i odlewanie trwało cztery miesiące i dwukrotnie podrożyło obchody tysiąclecia miasta.