W święta nikt nie powinien być sam – powtarzali organizatorzy wigilii dla potrzebujących. Wspólne posiłki odbywały się w ostatnim tygodniu w ośrodkach, noclegowniach i na placach wielu miast. W Warszawie bezdomnych zaprosili rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski i krakowski restaurator Jan Kościuszko, który co roku organizuje też wigilię w Krakowie. Imprezy się skończyły, a co bezdomni i samotni będą robili w sam dzień wigilijny?
– Nic. Nie wiem nawet, gdzie będę nocował – mówi pan Waldemar, który we wtorek przyszedł na wigilię do Mokotowskiego Hospicjum Świętego Krzyża w Warszawie.
Pan Adam, bezdomny od dziesięciu lat, boi się, że w tym dniu będą go męczyły wspomnienia świąt, które spędzał, gdy miał dom i rodzinę. – Jeśli zdobędę pieniądze na wino, to poszukam altany, gdzie będzie można je wypić. Chcę zapomnieć – deklaruje.
Także 86-letnia pani Gienia ze schroniska dla bezdomnych kobiet w Łodzi przyznaje, że tego dnia będzie jej ciężko. – Wezmę proszki na depresję, pójdę spać, bo nie mogę się odnaleźć – zapowiada.
[srodtytul]Zagłuszanie sumienia[/srodtytul]