– Politycy dużo mówią, a sklepów z dopalaczami przybywa. Postanowiliśmy wziąć sprawy w swoje ręce i pokazać, że się na to nie godzimy – podkreśla Adam Pawlicki, burmistrz Jarocina.
W tym wielkopolskim miasteczku odbył się happening wymierzony w sprzedawców, dystrybutorów i producentów tzw. materiałów kolekcjonerskich. Zorganizowali go samorządowcy i dziennikarze "Gazety Jarocińskiej".
Przeciwnicy dopalaczy zebrali się na rynku i przeszli przed sklepy, które nimi handlują. Na chodnikach wymalowali graffiti ostrzegające przed niebezpieczeństwem. Wcześniej radni Jarocina wystosowali do Sejmu wniosek o jak najszybsze rozwiązanie problemu, gazeta zaś zwróciła się z prośbą do osób, które wynajmują lokale pod sklepy, by wypowiedziały umowy dzierżawy. – Mieli nasze poparcie, ale większość wynajmujących odpowiedziała "nie". Dla nich to dobry biznes – wspomina burmistrz Pawlicki.
W 26-tys. Jarocinie działają cztery sklepy z dopalaczami. W Polsce jest ich przeszło 500. A miasta walczą z nimi, jak mogą. W Warszawie prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz poleciła burmistrzom dzielnic, by nie wynajmowali lokali ani miejsc na targowiskach osobom, które handlują tego typu specyfikami. Po podobne metody sięgnęły władze Nowego Targu.
W Łodzi władze ruszyły z kampanią pod hasłem "Tylko słabi gracze biorą dopalacze". Jej elementem jest reklamówka, w której wziął udział najsłynniejszy polski koszykarz Marcin Gortat. Można ją obejrzeć m.in. na specjalnie utworzonej stronie [link=http://www.antydopalacze.lodz.pl "target=_blank"]www.antydopalacze.lodz.pl[/link] i na portalu MySpace.