W Indiach więcej ludzi ma telefony komórkowe niż dostęp do toalety. Aż 600 milionów Hindusów może tylko o niej marzyć. 40 milionów ludzi żyje w slumsach, gdzie między budynkami płyną ścieki. – Moim zdaniem to najgorsze miejsce na świecie pod względem warunków sanitarnych. Tym bardziej że tam mało kogo obchodzi brud za oknem – mówi „Rz” szef Światowej Organizacji Toalet Jack Sim.
On sam pochodzi z Singapuru, ale też ma straszne wspomnienia z dzieciństwa. – W latach 60. byliśmy bardzo biednym krajem. Wszyscy załatwiali swoje potrzeby do wiadra, do którego każdy mógł zajrzeć i zobaczyć chmarę zielonych much i robaków. Jako dziecko bardzo bałem się tego widoku – wspomina.
Dlatego wiele lat później założył swoją organizację. Wymyślił też Światowy Dzień Toalet (19 listopada) i co roku organizuje międzynarodowy szczyt poświęcony tej tematyce. W tym roku, w październiku, do Filadelfii ma przyjechać 8 tysięcy ludzi. – Problem złych warunków sanitarnych jest ogromny, bo ludzie wolą o nim nie mówić. Uważają, że rozmowa o toaletach jest niegrzeczna i niekulturalna. A my chcemy wciągnąć w nią ludzi biznesu. W ten sposób możemy pomóc biednym krajom – mówi.
[srodtytul]Baliśmy się hien[/srodtytul]
W międzynarodowych statystykach najgorszych warunków sanitarnych Indie przodują razem z innymi państwami Azji. W czołówce są Chiny, Bangladesz, Pakistan. W samym Afganistanie dostępu do sanitariatów nie ma ponad 90 procent mieszkańców. Według organizacji WaterAid na świecie jest 35 państw, w których ponad 10 mln mieszkańców nie ma możliwości korzystania z toalety. 20 z nich znajduje się w Afryce. Najgorzej jest w Etiopii, gdzie dostęp do toalet ma tylko około sześciu procent mieszkańców. Podobnie jest w całej Afryce subsaharyjskiej.