Kiedy rozbłyśnie pierwsza gwiazdka i w katolickich rodzinach zacznie się wigilijna kolacja, Adam Golański, protestant, będzie już na nabożeństwie w warszawskim kościele luterańskim. A Żydówka Miriam Gonczarska zakończy przygotowania do szabatu.
Większość Polaków to katolicy, dlatego to, że 24 grudnia jest Wigilia, pasterka, a Mikołaj przynosi prezenty, wielu wydaje się oczywiste. Są jednak wśród nas tacy, którzy świętują inaczej albo w ogóle nie obchodzą Bożego Narodzenia.
Gdy wokół pełno kolęd i choinek, nie jest łatwo nie świętować. – Zwłaszcza małe dzieci nie rozumieją, dlaczego Mikołaj przyniósł prezenty ich kolegom, a im jeszcze nie – mówi Eugeniusz Czykwin, prawosławny, poseł SLD z Białegostoku. – Tłumaczymy, że nasze święta będą za dwa tygodnie. Im są starsze, tym lepiej to rozumieją.
I dorośli czasem nie mają łatwo – np. wtedy, gdy katoliccy znajomi zaproszą na świąteczny posiłek. Bo w prawosławiu trwa jeszcze post. Do 6 stycznia nie powinni jeść mięsa ani nabiału. – Bywa wtedy ciężko – śmieje się Czykwin.
Podkreśla jednak, że późniejszy termin świąt ma plusy: – Nie ma już całej tej komercji. Łatwiej jest zbudować w domu spokojną atmosferę świąteczną.