To pierwszy przypadek w historii państwa żydowskiego, że były prezydent trafi za kraty. Mosze Kacaw odpowie w ten sposób za zgwałcenie jednej ze swoich współpracownic i molestowanie seksualne kilku innych. Choć sprawa wywołała oczywiście oburzenie opinii publicznej, mieszkańcy Izraela są przyzwyczajeni do widoku najwyższych urzędników państwowych na sali oskarżonych.
Niewykluczone, że już wkrótce do byłego prezydenta (sprawował funkcję w latach 2000 – 2007) dołączy były premier Ehud Olmert (2006 – 2009). Przeciwko prawicowemu politykowi prowadzone jest właśnie postępowanie prokuratorskie. Izraelscy dziennikarze żartują, że nikt nie jest już w stanie zliczyć, w ile afer zamieszany jest były premier.
Najpoważniejsza pochodzi z czasu, gdy Olmert sprawował funkcję burmistrza Jerozolimy (1993 – 2003). Polityk brał wówczas olbrzymie łapówki od dewelopera, który budował w centrum miasta kontrowersyjny kompleks luksusowych apartamentów, ze względu na swój toporny kształt zwany przez mieszkańców Jerozolimy „paskudztwem". Chodziło o ułatwienia w realizacji kompleksu.
Olmert za swoje „poparcie dla inwestycji" miał otrzymać 3,5 miliona szekli (równowartość 3 milionów złotych). Policja aresztowała już zamieszanego w tę samą sprawę jego następcę na stanowisku burmistrza Uriego Lupolianskiego. Postawiono mu m.in. zarzuty przyjmowania łapówek, prania brudnych pieniędzy, oszustwa, unikania płacenia podatków.