Prawie nie wygrywają, ale grają

Chęć rozrywki, łatwa dostępność, wysoka kumulacja, tradycja rodzinna – dlatego Polacy idą do kolektur Lotto

Publikacja: 29.09.2011 21:34

Prawie nie wygrywają, ale grają

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik Sławomir Mielnik

Wtorkowe losowanie Lotto, w którym można było wygrać 50 mln zł, okazało się szczęśliwe dla dwóch osób: z Redy i Warszawy. Przeznaczona dla każdej z nich kwota wynosi 28 083 296,60 zł. To najwyższa wygrana w historii gry.

Wcześniejszy rekord – 24 636 124 zł – padł 29 kwietnia 2010 r. w Elblągu.

Przy ostatniej kumulacji kupiono 30 mln kuponów (na jednym jest od jednego do ośmiu zakładów, a na losie "na chybił trafił" nawet dziesięć). Czy ci, do których los się nie uśmiechnął, mogą się czuć rozczarowani?

– Takie osoby przeważnie nie czują się zawiedzione – uważa Leszek Mellibruda, psycholog biznesu. – W momencie wypełniania kuponu podświadomie wiedziały, że szanse na wygraną nie są duże.

Choć wygrana w lotto zdarza się rzadko, wciąż znajdują się chętni, by grać. Z badań CBOS wynika, że w 2010 r. w gry liczbowe Totalizatora Sportowego zagrało 39,4 proc. dorosłych, a w samą grę Lotto 36,9 proc. Dlaczego to robią? – Z naszych obserwacji wynika, że Polacy traktują gry liczbowe głównie jak dobrą zabawę. Chęć wygranej jest na drugim miejscu – twierdzi Piotr Gawron, rzecznik Totalizatora Sportowego.

Pytani przez CBOS podawali najczęściej sześć powodów: chęć rozrywki i zabawy, chęć zgarnięcia dużej wygranej, łatwa dostępność gry, wysoka kumulacja, czyjaś namowa lub tradycja rodzinna. Mellibruda dodaje jeszcze jeden – marzenia: – Kiedyś pewna emerytka grająca w lotto powiedziała mi, że marzenia są w życiu najważniejsze. A taka gra powoduje, że mamy nadzieję na wygraną i marzenia o tym, co z nią zrobimy.

Potwierdza to Marta, studentka, która pracowała w kolekturze Lotto. – Rozmawiałam z przychodzącymi i pytałam, po co grają, skoro i tak niewielu udaje się wygrać. Najczęściej odpowiadali: ale z pani pesymistka, czasami się udaje. Trzeba mieć nadzieję – wspomina. – Czasami namawiali mnie, bym wybrała liczby, bo mam dobrą rękę i na pewno przyniosę im szczęście.

Wielu graczy to ludzie, którzy przychodzą do kolektury tylko w dniu wielkiej kumulacji. – Losy kupuję, zwłaszcza gdy jest duża kumulacja, taka jak ostatnio – przyznaje Jarosław z Poznania, grający w gry liczbowe od dziewięciu lat. – Zawsze liczę, że wygram i będę mógł odmienić swoje życie.

Są też stali bywalcy. Tworzą skomplikowane systemy matematyczne mające zwiększyć prawdopodobieństwo wygranej. – Taką osobę można już nazywać hazardzistą – uważa Mellibruda.

Z historii Totalizatora Sportowego wynika, że z wygranymi bywało różnie. Np. w 1994 r. główną wygraną musiało podzielić się 80 szczęśliwców (na każdego przypadło 100 mln starych złotych, czyli ok. 10 tys. zł dzisiejszych). Natomiast w 1995 r. gracz z Olsztyna wygrał główną nagrodę dwa razy,  26 sierpnia i 6 września.

Radość z wygranej bywa krótkotrwała, bo pieniądze szybką się rozchodzą. Dlaczego ludzie, którzy wygrali spore sumy, nie potrafią z nich dobrze skorzystać? – Jeśli człowiek sam na te pieniądze nie zapracował, nie jest do nich przywiązany i łatwo przychodzi mu wydawanie. Zgodnie z zasadą "łatwo przyszło, łatwo poszło". Wielu ludzi myśli też, że jak raz mieli szczęście, to będą je mieli jeszcze raz – tłumaczy Mellibruda.

Czasami wygrana w ogóle nie jest powodem do radości. – Nie udzielam informacji na temat zwycięzców – mówi Gawron, ale dodaje, że w mediach zdarzają się doniesienia o ich kłopotach finansowych. W 2006 r. dziennik "Nowy Dzień" opisał przypadek kobiety z Ińska (Pomorze Zachodnie). Choć w Dużym Lotku wygrała 7 mln zł, nie była szczęśliwa. Po zapłaceniu 700 tys. zł podatku od wygranej i kupieniu nowego samochodu nie zdecydowała się zmienić 40-mkw, dwupokojowego mieszkania. Bała się mafii i porywaczy, więc nie wychodziła z domu. W miasteczku wszyscy o niej plotkowali. Dlatego część pieniędzy oddała rodzinie.

– Nikomu już nigdy nie będę życzyć, żeby wygrał w totka. Teraz wiem, że duże pieniądze szczęścia nie dają – mówiła gazecie "Nowy Dzień".

Wtorkowe losowanie Lotto, w którym można było wygrać 50 mln zł, okazało się szczęśliwe dla dwóch osób: z Redy i Warszawy. Przeznaczona dla każdej z nich kwota wynosi 28 083 296,60 zł. To najwyższa wygrana w historii gry.

Wcześniejszy rekord – 24 636 124 zł – padł 29 kwietnia 2010 r. w Elblągu.

Pozostało 92% artykułu
Społeczeństwo
Kielce: Poważna awaria magistrali wodociągowej. Gdzie brakuje wody?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni