Nadchodzi dzień, gdy choroba wyłącza im pamięć. Albo po wypadku nie mogą sobie przypomnieć nawet własnego imienia.
Liczba osób, których tożsamości nie udaje się ustalić, zwiększa się z roku na rok. Na koniec 2008 r. w policyjnych bazach zarejestrowano ich 144. Z końcem ubiegłego – 162. Od stycznia do sierpnia przybyło 60 „NN". Ustalono tożsamość tylko części z nich. Na początku września rejestr liczył już 176 osób.
– Najczęściej powodem trudności z ustaleniem ich personaliów jest choroba lub zakłócenie czynności psychicznych. Są to zazwyczaj osoby starsze – mówi „Rz" Grażyna Puchalska z KGP.
W 2009 r. na ławce przy dworcu kolejowym w Ustrzykach Dolnych znaleziono starszego, wycieńczonego mężczyznę. Kulturalny, z dużą wiedzą. Nie umiał jednak powiedzieć, jak się nazywa, gdzie mieszka i po co przyjechał. Nie miał dokumentów. Twierdził, że w czasie powstania warszawskiego roznosił prasę podziemną, i podał swoje konspiracyjne nazwisko. Ale okazało się, że nikt taki nie istnieje.
– Policja umieściła jego zdjęcia w Internecie. Rozpoznały go dzieci mieszkające za granicą – opowiada „Rz" Bohdan Ślusarz, kierownik Domu Inwalidy Bezdomnego w Sanoku, do którego trafił mężczyzna. – Okazało się, że był marynarzem, mieszkał pod Warszawą. Miał zanik pamięci, wsiadł w pociąg i przyjechał w nasze okolice.