Jako jedni z pierwszych bili własną monetę, ogłosili się miastem królewskim (tu urodził się i zmarł skandynawski, średniowieczny władca Eryk I), organizują największy w kraju zlot pojazdów wojskowych. Wiele wskazuje jednak na to, że największy promocyjny hit nadbałtyckiego Darłowa będzie się pienić i poleje się do kufli.
- Dziś w każdym mieście ludzie kombinują, jaki by tu gadżet wymyślić, jakie skojarzenia uruchomić, żeby się wbić w świadomość turystów i przyciągnąć ich do siebie – mówi Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa. – A my, chociaż nasze miasto zawsze miało rękę do fajnych pomysłów, choćbyśmy myśleli rok, nie wymyślilibyśmy nic lepszego, jak darłowskie piwo z własnego browaru.
Klimowicz podkreśla, że przyjemne fantazje same się tworzą, bez burzy mózgów i wysiłków copywriterów: – Lato, słońce, plaża, port, dookoła las masztów i zimne, rodzime piwo z browaru portowego. Czyli sielanka, wakacje, przyjemność. I przy tym wszystkim skojarzenie: "Darłowo".
Rada Miejska jednogłośnie zdecydowała, że na 2 ha terenów portowych w Darłówku Zachodnim stanie nowoczesny browar, który docelowo będzie produkować ok. 200 tys. hektolitrów piwa rocznie. Burmistrz podpisał już wstępną umowę na 30-letnią dzierżawę gruntów. Inwestorem będzie Marek Jakubiak, właściciel minikoncernu browarniczego, w którego skład wchodzą m.in. browary w Ciechanowie i Lwówku Śląskim.
Pierwszy z kilku planowanych gatunków piwa będzie się nazywać Darłowiak, a jego etykieta nawiąże do morskiego klimatu kurortu. Podobnie sam browar – oddalony od plaży zaledwie o kilkaset metrów i sąsiadujący z modernizowaną mariną. A w jego architekturze nie przypadkiem mają dominować okna w kształcie okrętowych bulajów.