Co roku do Polski trafiają dziesiątki milionów sztuk podrobionych towarów. Tylko w zeszłym roku Służba Celna zatrzymała ok. 6,4 mln sztuk udających oryginały towarów o łącznej wartości ok. 33 mln euro. Coraz częściej celnicy ujawniają obrót podróbkami towarów superluksusowych. – Podróbki ekskluzywnych, topowych wyrobów to zjawisko, którego nasilenie obserwujemy od dwóch, trzech lat – przyznaje Monika Woźniak-Lewandowska, rzecznik prasowa Izby Celnej w Szczecinie. – Większość z nich trafia do Europy z Azji, głównie z Chin i Indonezji.
W paczce z Chin adresowanej do pewnego mieszkańca Szczecina celnicy znaleźli siedem torebek: jedna z sygnaturą marki Louis Vuitton i sześć typu Birkin, flagowego modelu firmy Hermes. Miały sfałszowane certyfikaty. W oryginale szyte są ręcznie w Paryżu z najwyższej jakości skór, w tym jagnięcej czy jaszczurczej. Nabywcy traktują ich zakup niemal jak inwestycję. – Oryginały tych, które zatrzymaliśmy, kosztują po 11 tys. funtów (ok. 55 tys. zł – red.) – mówi Woźniak-Lewandowska. – W polskim butiku czy na bazarze kosztowałyby 3 – 4 tys. zł.
Ramiona polskich pań masowo zdobią „stylizacje" Gucciego, Dolce & Gabbana, Prady czy Diora. Kopię torebki Chanel 2.55 ma chyba co druga (najtańszą stylizację można kupić już za 30 zł). A bardziej zaawansowane podróbki, na które trzeba wydać miesięczną pensję, kupują gwiazdy i gwiazdki showbiznesu. Jak tłumaczy „Rz" jedna ze znanych aktorek: – Jeśli torba czy ciuch mi się podoba, nie mam oporów, by kupić podróbkę. Jeszcze nie zwariowałam, by rujnować się dla certyfikatu oryginalności.
Jednak wprowadzanie do obrotu podróbek jest karalne: grozi grzywną, a nawet karą więzienia do dwóch lat (w szczególnych przypadkach do 5), a towar jest rekwirowany i z reguły niszczony.
To, że celnikom coraz częściej udaje się znaleźć przesyłkę z podróbkami, to efekt pracy armii analityków (każda z 16 izb celnych ma nawet kilkunastu), którzy m.in. tropią handel w Internecie. – To specjaliści tzw. oceny ryzyka wystąpienia nieprawidłowości – mówi Woźniak-Lewandowska. Jak to wygląda od kuchni? – Kojarzymy dane – śmieje się Tomasz Stütz z wydziału zarządzania ryzykiem szczecińskiej IC. – Może to być nazwisko osoby, która już szmuglowała podróbki, numery rejestracyjne auta, w którym zakwestionowano ładunek, adresy, pod które wysyłane są przesyłki z miejsc znanych z produkcji podrabianych wyrobów. Analityk typuje charakterystyczne osoby, miejsca czy okoliczności, które z dużą dozą prawdopodobieństwa będą wiązać się np. z przerzutem podrabianych towarów w przyszłości.