Jak działa bezmiar urzędniczej niesprawiedliwości, pokazuje sprawa Edwarda Marciniaka, właściciela firmy Chemia-Bomar ze Skorogoszczy na Opolszczyźnie, którą zajęli się dziennikarze „Rz" i programu „Państwo w państwie" telewizji Polsat.
- Boli to, że w Polsce urzędnicy mogą tak po prostu ogłosić niewinnego człowieka złodziejem i nie ponieść żadnych konsekwencji - mówi „Rz" Edward Marciniak.
Jego firma jest producentem płynu do spryskiwaczy samochodowych. Robi się go z koncentratu, czyli skażonego alkoholu. Marciniak kupował go na Ukrainie, następnie przewoził tranzytem do Niemiec, gdzie jego partner biznesowy zgłaszał go niemieckim urzędnikom, ci przeprowadzali badania i wystawiali certyfikat potwierdzający, że zgodnie z unijnymi normami to alkohol przemysłowy, zanieczyszczony. To niezbędne, by można było nim obracać na terenie całej Unii.
Po uzyskaniu zaświadczenia transport wracał do Polski, gdzie w firmie Chemia-Bomar przerabiano go na płyn do spryskiwaczy. Tak było do 8 czerwca 2008 r. Tego dnia celnicy zatrzymali w Zgorzelcu transport sześciu cystern, które dopiero co przekroczyły granicę. Mimo unijnych dokumentów uznali, że wwożony alkohol etylowy służy do produkcji wódki i powinien zostać objęty podatkiem akcyzowym.
Przeciwko przedsiębiorcy wszczęto postępowanie. Najpierw wydano decyzję o zapłacie 6,5 mln zł rzekomo zaległej akcyzy za ten transport, a następnie - szacując wartość całego wcześniejszego importu - podniesiono mu kwotę zaległego podatku do38 mln zł.