W ciągu roku aż o 45 proc. wzrosła liczba policjantów przechodzących na emeryturę, a o 18 proc. rezygnujących z pracy – wynika z badań waszyngtońskiego instytutu Police Executive Research Forum (PERF) przeprowadzonych w 200 departamentach policji w całym kraju.
Braki policjantów dotykają dużych i małych departamentów. W mieście Nowy Jork, o 9-milionowej populacji, w 2020 r. na emeryturę przeszło 2600 policjantów, o 1100 więcej niż w poprzednim roku.
W Minneapolis, od maja 2020 r., kiedy to z rąk białego policjanta zginął czarnoskóry George Floyd, szeregi policyjne skurczyły się o 300 osób z ponad 900. W niepokojącym tempie w całym kraju maleje zainteresowanie rekrutacją do policji.
Jeszcze przed falą protestów, które w ub.r. przetoczyły się przez Stany Zjednoczone, policja znalazła się w ogniu krytyki za zbyt brutalne traktowanie zatrzymanych. Śmierć Floyda sprawiła, że tysiące Amerykanów wyszło na ulice w protestach przeciwko rasizmowi oraz brutalności policji, potem przyczyniając się do apeli o gruntowną reformę służb policyjnych, zwiększenie nad nimi kontroli, ograniczenie ich budżetu albo o zupełną likwidację całych departamentów.
Wypowiadająca się w „New York Timesie" policjantka Lindsay Rose z Asheville w Karolinie Północnej opowiada, że na fali niechęci wobec policji odwróciła się od niej część krewnych i przyjaciół. Podczas protestów była opluwana, znieważana oraz odniosła obrażenia nóg, bo ktoś rzucił w jej stronę materiał wybuchowy, który eksplodował. Po kilku miesiącach zwolnienia zdecydowała, że odchodzi z pracy. „Tonę w tej naładowanej politycznie atmosferze nienawiści i zniszczenia" – tłumaczyła swoją decyzję o odejściu w tekście, który opublikowała w internecie.