„Gdzie jest moja kupa" - to kontrowersyjna kampania MPWiK w Jaworznie. Polega na stworzeniu aplikacji na smartfony, za pomocą której będzie można śledzić drogę, jaką pokonują nieczystości z domu internauty. Szczegóły mają być ogłoszone dopiero 20 września, ale o pomyśle już jest głośno - w Internecie i mediach pojawiły się setki wiadomości opatrzonych złośliwymi komentarzami.
Co nas szokuje
Pomysł na kampanię to praca zbiorowa najważniejszych pracowników miejskiej spółki z prezesem na czele. - Urodził się podczas burzy mózgów - zdradza rzecznik MPWiK Sławomir Grucel.
Nie wiadomo, ile podatnicy z Jaworzna zapłacili za jej efekt. Kampania skierowana jest do mieszkańców i ma skłonić ich do przyłączania się do kanalizacji.
- Aplikacja z Jaworzna na pewno jeszcze długo będzie opisywana przez media, spowoduje szum i zainteresowanie, jednak czy w tym kontekście miasto chce, aby o nim mówiono? - pyta Robert Stępowski, niezależny ekspert ds. marketingu terytorialnego, wykładowca na Uczelni Łazarskiego w Warszawie. - Wolałbym mieć na swoim telefonie aplikacje pokazującą, skąd pochodzi woda, którą piję, niż obserwować to, co spuściłem w sedesie. Idea i tłumaczenie walorów edukacyjnych aplikacji jest dość mętne i mnie nie przekonuje.
Innego zdania jest Wiesław Gałązka, ekspert ds. kreacji wizerunku, wykładowca w Dolnośląskiej Szkole Wyższej. - Jaworzno wcale nie „wdepnęło” z tą reklamą. To jeden z pionierskich pomysłów, bo zwraca na nią uwagę - uważa. - Kiedyś szokowały nas reklamy podpasek czy piwa, którego logo wysikiwano na śniegu. Aplikacja z Jaworzna nie przekracza granicy, którą jest obraza uczuć czy wyrządzanie krzywdy.