Joanna W., matka dwojga dzieci, nie zapłaciła 2300 zł grzywny za niewłaściwe prowadzenie dokumentacji finansowej w kwiaciarni. Była przekonana, że umorzone postępowanie komornicze kończy sprawę. Ale sąd zamienił grzywnę na 25 dni aresztu. Po spędzonej w nim jednej nocy (pod koniec października) kobieta zapłaciła i wyszła na wolność.
– Sytuację, w jakiej znalazły się dzieci, należy uznać za konsekwencję bezczynności matki – uważa Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. – W świetle analizy akt sądowych bezsporne jest, że wiedziała o toczącym się postępowaniu i grożącej jej karze. Jej brak zainteresowania w sprawie doprowadził do konieczności zatrzymania.
RPD ustalił, że Joanna W. nie wykazała należytej staranności w zapewnieniu opieki dzieciom na czas ewentualnego odbywania kary. W sierpniu 2012 roku nie poinformowała sądu o zmianie adresu zamieszkania i nie odbierała wezwań kierowanych na stary adres.
Mimo to rzecznik uznał, że sąd wadliwie doręczał jej wezwania do odbycia kary, nie zlecił wywiadu środowiskowego ani nie zawiadomił sądu opiekuńczego o potrzebie zapewnienia opieki nad dziećmi. – Nie zgadzamy się z zarzutem uniemożliwienia Joannie W. prawa do obrony – mówi „Rz" sędzia Waldemar Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu. – RPD sam zauważył, że całej sytuacji w głównej mierze zawiniła bezczynność tej pani, a materiał w aktach nie dawał podstaw do sprawdzania sytuacji mężatki z jednym dzieckiem.
Rzecznik ma też zastrzeżenia co do późnej pory zatrzymania kobiety. – Policja podjęła czynności wbrew obowiązkowi przestrzegania i ochrony praw człowieka – uważa Michalak.