Na YouTube już się zarabia

- Na polskim rynku muzycznym kręcenie teledysków to gotowanie zupy na gwoździu - mówi w rozmowie z "Rz" Michał „Proceente” Kosiorowski, muzyk, wydawca i dziennikarz muzyczny

Aktualizacja: 31.01.2013 01:33 Publikacja: 31.01.2013 01:28

Na YouTube już się zarabia

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rz: Należący do Google'a serwis YouTube przymierza się do uruchomienia płatnych kanałów udostępniania filmów po to, by twórcy mogli np. pobierać opłaty za oglądanie ich teledysków. To znaczy, że dziś na teledyskach się nie zarabia?

Michał „Proceente" Kosiorowski:

Nie ma nic za darmo. Gdyby to się nie opłacało, nikt teledysków przecież by nie kręcił. Dziś teledysk to nie tylko reklama artysty. W czasach, gdy dużych zysków nie przynosi sprzedaż tradycyjnej płyty, a nie funkcjonują jeszcze na odpowiednim poziomie tzw. kanały dystrybucji cyfrowej, czyli np. sprzedaż muzyki w plikach MP3, artyści i ich wydawcy wszędzie muszą szukać zysków. Jak ja to mówię: ziarnko do ziarnka i będzie maybach.

To w jaki sposób zarabia się na teledyskach? Widzowie serwisu YouTube przecież nie płacą za ich oglądanie.

Autorzy mogą się zgodzić na podłączanie do ich filmów różnych reklam. Tu zyski zależą jednak od ilości wyświetleń, a konkretne pieniądze przynoszą dopiero filmy, których wyświetlenia idą w miliony. Można także zarabiać na tzw. lokowaniu produktu, czyli pozwalać sponsorom umieszczać na teledysku towary ze swoim logo, np. ubrać artystę w swoją bluzę czy dać mu potrzymać butelkę z napojem.

I wtedy da się zgromadzić pokaźny budżet na teledysk?

Na polskim rynku muzycznym kręcenie teledysków to gotowanie zupy na gwoździu. Ostatnio nakręciliśmy teledysk na Wyspach Kanaryjskich. Ale żeby nam się to naprawdę opłacało, musieliśmy połączyć to z wakacjami. Wszyscy wykupiliśmy wycieczkę last minute. Ale nie zabraliśmy ze sobą profesjonalnego filmowca, sprzęt załatwił nam sponsor. Teledysk nakręciliśmy sami. O jakim więc pokaźnym budżecie mówimy?

Na czym jeszcze się zarabia?

My zarabiamy na ubraniach. Nie jakichś importowanych z Chin, tylko mamy swoją szwalnię pod Warszawą i sprzedajemy bluzy, koszulki czy czapki z naszym logo i w kolekcjach nawiązujących do oferowanych przez nas wydawnictw płytowych. W ogóle wytwórnie coraz częściej stawiają właśnie na modę, bo z każdym określonym gatunkiem muzycznym wiąże się konkretny styl ubierania się. Prym wiodą wytwórnie hiphopowe, z szerokimi spodniami i wielkimi czapkami z daszkiem.

Jak rozumiem, ubrania są kupowane przede wszystkim przez fanów?

Kupują je świadomi słuchacze, czyli tacy, którzy wiedzą, że prowadzenie wytwórni muzycznej i inwestowanie w wydawnictwa ich idoli to ciężki kawałek chleba. W ten sposób pokazują innym, że słuchają naszych artystów, identyfikują się z naszą muzyką. Nie są przeciętnymi słuchaczami, ale prawdziwymi fanami.

Magdalena Lemańska: Będziemy płacić za treści w YouTube?

Rz: Należący do Google'a serwis YouTube przymierza się do uruchomienia płatnych kanałów udostępniania filmów po to, by twórcy mogli np. pobierać opłaty za oglądanie ich teledysków. To znaczy, że dziś na teledyskach się nie zarabia?

Michał „Proceente" Kosiorowski:

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Społeczeństwo
Alerty IMGW i RCB dla niemal całej Polski: Uwaga na gołoledź i marznący deszcz
Społeczeństwo
Jaka będzie pogoda na początek ferii zimowych? IMGW zdradza szczegóły
Społeczeństwo
Badanie: Co drugi Polak ocenia negatywnie wpływ Ukraińców na działanie państwa
Społeczeństwo
„Państwo w państwie”: Nieudane operacje plastyczne. Koszmar zamiast piękna
Społeczeństwo
Awaria na lotnisku Chopina w Warszawie. Apel do pasażerów