„W ocenie rzecznika przeprowadzone przez sąd I instancji postępowanie dowodowe obarczone jest brakami, które skutkują wydaniem decyzji bez uwzględnienia wszelkich okoliczności mogących mieć wpływ na rozstrzygnięcie w sprawie nieletnich". Tak brzmi kluczowe zdanie w piśmie Marka Michalaka, rzecznika praw dziecka, do krakowskiego sądu decydującego o losie synów Bajkowskich, do którego dotarła „Rz". Datowane jest na 8 marca.
Co więcej, rzecznik, który zgłosił swój udział w toczącej się przed sądem sprawie, wnosi o uchylenie postanowienia sądu I instancji i popiera (w części dotyczącej natychmiastowego odebrania dzieci z domu) zażalenie Bajkowskich na decyzję sądu. Zostało one przez sąd odrzucone w środę. Domaga się, by dzieci wróciły do rodzinnego domu, i zarzuca sądowi, że nie wyjaśnił dostatecznie, dlaczego nie podjął mniej radykalnej decyzji.
Zdaniem rzecznika dzieci mogą wrócić do domu, ale pod trzema warunkami. Rodzice powinni podlegać nadzorowi kuratora, który ma co dwa tygodnie relacjonować sądowi w sprawozdaniu sytuację w rodzinie, ojciec powinien się poddać terapii i cała rodzina powinna pójść do psychologa.
– Decyzja sądu była przedwczesna. Uważam, że należy zawsze szukać najpierw możliwości zabezpieczenia dobra dziecka, stosując jak najmniej drastyczne środki. Umieszczanie dzieci w domu dziecka powinno być ostatecznością – mówi „Rz" Marek Michalak.
Dodaje, że zdecydował się na udział w tej sprawie, aby mieć pełną wiedzę na jej temat. Tłumaczy, że na podstawie zgromadzonych dokumentów nie mógł jednoznacznie stwierdzić, że należało podjąć ostateczną decyzję.