Boją się żony, szefa i teściowej

Ludzie zgłaszają fikcyjne przestępstwa, żeby wyłudzić pieniądze lub ukryć swoją niefrasobliwość.

Publikacja: 22.06.2013 22:45

Fałszywe przestępstwo łatwo zgłosić, trudniej się później wytłumaczyć policjantom

Fałszywe przestępstwo łatwo zgłosić, trudniej się później wytłumaczyć policjantom

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Wymyślone rozboje, napady i kradzieże, w efekcie których stracili pieniądze, samochody,  kosztowności, a nawet sztabki złota warte miliony. Pomysłowość osób zgłaszających policji nieistniejące przestępstwa jest nieograniczona. W policyjnym żargonie fałszywe zawiadomienia o przestępstwie określa się mianem zgłoszeniówki.

Rekordowy pod względem fałszywych zgłoszeń był rok 2006, kiedy takich zawiadomień było 1113. – Od tamtej pory liczba zgłoszeń o niepopełnionych przestępstwach z każdym rokiem maleje i wynosi niespełna pół tysiąca rocznie – mówi Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.

W ubiegłym roku takich spraw było 406.

Historie czasami są bardzo przekonujące.  Jednak po serii wnikliwych pytań „okradzeni" czy „napadnięci" gubią się i kłamstwo wychodzi na jaw.  – Najwięcej fałszywych zgłoszeń dotyczy kradzieży samochodów. CBŚ zatrzymało właśnie gang, który przemycał z Anglii do Polski ciągniki rolnicze, a przy okazji wyszło na jaw, że wyłudzali też ubezpieczenia za luksusowe BMW, zgłaszając ich fikcyjną kradzież – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

Franciszek P. twierdził, że jego kia zniknęła, kiedy na chwilę zostawił ją na parkingu w Zalesiu, pod Warszawą. – Wyglądał na zmartwionego, mówił, że auto kupił na raty i wciąż je spłaca – opowiada jeden z policjantów.

Ale kiedy przyszło opisać szczegółowo okoliczności, w jakich miało dojść do utraty auta, P. zaczął się plątać. Okazało się, że samochód ukrył i rozebrał na części jego kolega. Policja znalazła u niego kilkadziesiąt elementów. Przyciśnięty do muru właściciel tłumaczył, że ostatnio gorzej mu się wiodło, nie mógł płacić rat, więc za namową kolegi postanowił zgłosić kradzież.

Takie fikcyjne zgłoszenia niełatwo wykryć, zwłaszcza jeżeli na ulicy nie ma kamer ani świadków. A pomysłowość bywa imponująca. – Pamiętam, jak rolnik zgłosił kradzież opla vectry wziętego na raty. Coś nam w tej sprawie nie pasowało – opowiada Andrzej Borowiak. Rozwiązanie zagadki było zaskakujące. –  Rolnik w stodole wybudował drugą ścianę i tam „zamurował" samochód. Chciał go rozebrać na części i sprzedać, bo nie był w stanie spłacać rat – wyjaśnia.

Rekord fałszywych zgłoszeń padł w 2006 roku – było ich wówczas ponad tysiąc

Z kolei w Łodzi kierowcy, ale też m.in. właściciele warsztatów i rzeczoznawcy, informowali o fikcyjnych przestępstwach. – W ciągu kilku lat oskarżyliśmy łącznie ponad 300 osób o wyłudzenia odszkodowań komunikacyjnych. Zgłaszały kradzieże i kolizje, które nie miały miejsca lub zawyżały koszty naprawy samochodów – mówi Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.

Fałszywe doniesienia bywają  też sposobem na ukrycie sprzeniewierzonych służbowych pieniędzy czy wykpienia się od płacenia rachunków.

Na Podkarpaciu kierowca ciężarówki twierdził, że został napadnięty i okradziony. Miał go zatrzymać na drodze jakiś samochód, dając światłami sygnał, by zjechał na pobocze.

– Wyskoczyli z niego dwaj zamaskowani faceci, prysnęli mi gazem łzawiącym do kabiny i ukradli ze skrytki kilka tysięcy złotych służbowej gotówki – relacjonował policji.

Ale w kabinie nie było śladu po rozpyleniu gazu, oczy mężczyzny też nie były podrażnione. Przyznał, że wszystko wymyślił, bo firmową gotówkę przegrał na automatach.

Grając na jednorękich bandytach, około 34 tys. zł stracił  też dwudziestokilkuletni Piotr G. Pieniądze dał mu kolega z pracy na inny cel. Motyw finansowy przyświecał również 36-letniej Annie B., która z kolei nie chciała płacić rachunku za telefon, bo wydał się jej za wysoki. – Twierdziła, że to haker nabił jej rachunek telefoniczny na ponad 800 zł. Ostatecznie wyjawiła, że to jej wina, bo dzwoniła na konkursy audiotele – wspomina jeden z funkcjonariuszy.

Jak twierdzą śledczy, zwykli ludzie, niemający przestępczej przeszłości, przy dociekliwych pytaniach szybko pękają i przyznają się do kłamstwa.

Ale zdarzają się kłamstwa zaplanowane, które bardzo trudno wykryć.

W Warszawie dwa lata temu policja otrzymała niecodzienne zgłoszenie. – Napadli mnie i ukradli mi 7 kilogramów złota – twierdził Łukasz N., pracownik firmy zajmującej się sprzedażą monet kolekcjonerskich. Twierdził, że został okradziony w centrum miasta, gdy w pobliżu firmy, w której pracuje, pakował cenny towar do samochodu. Napastnika nie widział, bo ten przyłożył mu do pleców najpewniej broń i zabronił się odwracać. Łupem złodzieja miało paść złoto w sztabkach. Pokrzywdzony mówił logicznie i wyglądało na to, że kradzież to dzieło jakiejś zorganizowanej szajki. Policjanci sprawdzili teren, ściągnęli psa tropiącego, ale nic nie znaleźli.

Po analizie nabrali wątpliwości.  – W relacji ofiary były pewne nieścisłości. Zaczęliśmy podejrzewać, że napad sfingowano, a rzekoma ofiara ma wspólnika – mówi jeden z funkcjonariuszy.

Najpierw wpadł 30-letni Łukasz N., a po nim jego kolega Antoni S. Znalazło się też złoto. W specjalnej skrytce w mieszkaniu S. za meblami kuchennymi. Ten numer 30-latkom się nie opłacił. Usłyszeli zarzuty za fikcyjne zgłoszenie napadu, fałszywe zeznania i kradzież mienia znacznej wartości.

Sporadycznie zdarza się, że zgłaszający fałszywe przestępstwa są w stanie posunąć się do zbrodni. Kilka lat temu w Łodzi głośna była sprawa Gabriela Sz., który zamordował żonę, by wyłudzić ponad pół miliona złotych odszkodowania z jej polisy. Zbrodnia była wyjątkowo odrażająca. Sz. spowodował wypadek samochodowy, a później podpalił rozbity samochód z ranną żoną. Dostał dożywocie.

Jednak nie zawsze w tle są motywy finansowe. W Warszawie „pokrzywdzony" zgłosił rozbój, twierdząc, że bandyci zabrali mu aparat fotograficzny i komórkę.  Okazało się, że zgubił je po alkoholu, a rozbój wymyślił, bo... bał się żony. Inny przehulał pieniądze w nocnym klubie, i tak chciał wybrnąć z opresji.

Oryginalna motywacja przyświecała młodemu mężczyźnie w Poznaniu. – Twierdził, że w samolocie mającym lecieć z Irlandii do Polski zostanie podłożona bomba – wspomina Andrzej Borowiak. – Okazało się, że mężczyzna nie miał ochoty spotkać się z teściową,  która zapowiedziała przylot do kraju tym właśnie samolotem – wyjaśnia. Delikwent cel osiągnął: z teściową się nie spotkał, bo czas spędził na komisariacie, tłumacząc się z fałszywego zgłoszenia.

Konsekwencje informowania o nieistniejących przestępstwach bywają przykre. Za składanie fałszywych zeznań i zawiadomienie o przestępstwie, którego nie było, grozi do trzech lat więzienia. – Czasem dochodzą do tego inne zarzuty: usiłowania wyłudzenia odszkodowania czy mataczenia – wyjaśnia Grażyna Puchalska.

Z kolei Mariusz Mrozek, rzecznik stołecznej policji, zauważa, że monitoring miejski, a z drugiej strony większa świadomość konsekwencji fałszywych zgłoszeń sprawiają, że takich amatorów jest mniej. Jeszcze cztery lata temu w jednej tylko dzielnicy  Warszawy na ok. 80 rozbojów około 10 było fałszywych. Teraz jest ich nieporównanie mniej.

Wymyślone rozboje, napady i kradzieże, w efekcie których stracili pieniądze, samochody,  kosztowności, a nawet sztabki złota warte miliony. Pomysłowość osób zgłaszających policji nieistniejące przestępstwa jest nieograniczona. W policyjnym żargonie fałszywe zawiadomienia o przestępstwie określa się mianem zgłoszeniówki.

Rekordowy pod względem fałszywych zgłoszeń był rok 2006, kiedy takich zawiadomień było 1113. – Od tamtej pory liczba zgłoszeń o niepopełnionych przestępstwach z każdym rokiem maleje i wynosi niespełna pół tysiąca rocznie – mówi Grażyna Puchalska z Komendy Głównej Policji.

Pozostało 92% artykułu
Społeczeństwo
Sondaż: Rok rządów Donalda Tuska. Polakom żyje się lepiej, czy gorzej?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Syryjczyk w Polsce bez ochrony i w zawieszeniu? Urząd ds. Cudzoziemców bez wytycznych
Społeczeństwo
Ostatnie Pokolenie szykuje „wielką blokadę”. Czy ich przybudówka straci miejski lokal?
Społeczeństwo
Pogoda szykuje dużą niespodziankę. Najnowsza prognoza IMGW na 10 dni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Burmistrz Głuchołaz: Odbudowa po powodzi odbywa się sprawnie