PKP sprzedały Polskie Koleje Linowe – właściciela m.in. kolejki na Kasprowy Wierch – Polskim Kolejom Górskim za 215 mln zł. Założycielami tej spółki są podhalańskie samorządy, a większościowym udziałowcem jest fundusz Mid Europa Partners (MEP).
Jak pisała „Rz" kilkanaście dni temu, zakopiańscy radni nie chcą się zgodzić na takie rozwiązanie. Zobowiązali burmistrza do wycofania się z przyjętych z MEP uzgodnień.
Fundusz nie kryje swojego rozgoryczenia. – Stanowisko zajęte przez grupkę radnych jest swego rodzaju politycznym oświadczeniem niewielkiej grupy separatystycznych radnych i nie ma żadnej efektywnej mocy prawnej – podkreśla Zbigniew Rekusz, partner MEP.
Zaznacza, że uchwała Rady Miasta Zakopane i analogiczne uchwały pozostałych gmin, powołujące spółkę Polskie Koleje Górskie, wskazywały sposób i typ partnera finansowego, jakiego potrzebuje PKG. – Radni zdawali sobie od początku sprawę, że firma, którą tworzą, nie będzie posiadała wystarczającego kapitału, aby nabyć Polskie Koleje Linowe. W końcu wyposażyli ją w kapitał w wysokości 400 tys. złotych – mówi.
Przypomina, że od początku media informowały o potencjalnej wycenie PKL na poziomie 200 mln zł. – Oczywiście do czasu zakończenia procesu sprzedaży nie była znana konkretna wartość transakcji, ale radni nie przewidywali chyba, że za 400 tys. złotych będą w stanie kupić firmę wycenianą na kilkaset milionów złotych, nie mówiąc o tym, że oprócz zakupu firmy trzeba jeszcze ją rozwijać, czyli włożyć kolejne dziesiątki, jeżeli nie setki milionów złotych – twierdzi Rekusz.