Mieli być roszczeniowi, myślący tylko o sobie i przedkładający życie prywatne nad zawodowe. Okazało się, że są osamotnieni, niepewni co do własnej płci, niechętni pracy zdalnej – CBOS przebadał właśnie pokolenie Z. „Rzeczpospolita” poznała wyniki tego raportu.
– Wbrew różnym doniesieniom medialnym czy wypowiedziom ekspertów, pokolenie Z aż tak bardzo nie różni się od pokolenia milenialsów. Nie są z innej planety. Oczywiście pod pewnymi względami się różnią, ale mam wrażenie, że w przypadku młodszego pokolenia poszczególne postawy są raczej determinowane przez płeć, a nie tylko wiek – mówi „Rzeczpospolitej” dr Jonathan Scovil, socjolog, współautor badania.
Pokolenie Z nie chce pracować zdalnie
Media pełne są poczytnych artykułów o tym, jak trudno jest pracować z przedstawicielami pokolenia Z, którym zależy na pracy zdalnej, by móc z przyjaciółmi popijać w kawiarni matche na sojowym mleku. Tymczasem badania tego stereotypu nie potwierdzają – zaledwie 15 proc. wskazało na możliwość pracy zdalnej jako decydującego kryterium przy podejmowaniu pracy. To tyle samo odpowiedzi co w pokoleniu Y.
Co jest ważne dla zetek? Dobre zarobki (65 proc.), dobra atmosfera w pracy i dobre relacje z innymi pracownikami (32 proc.) oraz równowaga między życiem zawodowym i prywatnym (29 proc.). – Zapytaliśmy ich o to, jakie dochody uznawaliby za takie pozwalające żyć na dobrym poziomie. Największa część z nich zadeklarowała, że na rękę to jest pomiędzy 5 tys. zł a 6 tys. zł. Nie jest to jakaś zawrotna suma – mówi Scovil. – Twierdzenie, że mają lekceważący stosunek do pracy, jest przesadzone – dodaje.
Czytaj więcej
Chętnie wybieramy spokojniejszą i mniej stresującą pracę, nawet jeśli oznacza to gorsze zarobki –...