W Polsce o oszczędzaniu energii mówiła niedawno minister klimatu Anna Moskwa, która stwierdziła, że obniżyła w domu temperaturę do „17 stopni w przestrzeniach wspólnych i 19 stopni w bardziej użytkowanych”. Minister zapewniła, że „można się przyzwyczaić” i taka temperatura w domu jest zdrowa dla organizmu.
Rosyjski gaz przestał płynąć do Polski 27 kwietnia, po tym jak polski odbiorca, PGNiG, odmówił płacenia za dostawy gazu do Polski w rublach. Polska wprowadziła też - wcześniej niż cała UE - embargo na rosyjski węgiel (w kwietniu, podczas gdy UE zaprzestała sprowadzania węgla z Rosji w sierpniu). Ta druga decyzja doprowadziła do deficytu węgla na polskim rynku. Premier Mateusz Morawiecki zapewnia wprawdzie, że na sezon zimowy rząd zakontraktował więcej węgla, niż w poprzednim roku, ale węgiel ten jest sprowadzany z daleka - m.in. z Indonezji, Kolumbii czy Australii - i ma się pojawiać na polskim rynku stopniowo. W związku z dużym popytem na węgiel przy jego ograniczonej dostępności, cena tony tego surowca przekroczyła 3 tysiące złotych.
Rząd wprowadził już ustawą tzw. dodatek węglowy w wysokości 3 tysięcy złotych, przysługujący osobom ogrzewającym dom za pomocą węgla. Obecnie Sejm pracuje nad poprawkami Senatu do ustawy ws. dodatków dla osób ogrzewających domy innymi surowcami energetycznymi.
15 września premier Mateusz Morawiecki zapowiedział wprowadzenie stałej ceny energii elektrycznej od stycznia 2023 r. dla wszystkich gospodarstw domowych do rocznego zużycia 2000 kWh. – Dajemy gwarantowaną cenę energii co najmniej do zużycia 2000 kWh rocznie. To w porównaniu do tego, co oferują firmy energetyczne, oszczędności na poziomie 150 zł miesięcznie – tłumaczył szef rządu.