Wielki Brat patrzy coraz śmielej

Na systemy służące zbieraniu informacji o obywatelach idą miliony. Nie ma nad tym żadnej kontroli.

Aktualizacja: 06.05.2016 06:59 Publikacja: 04.05.2016 19:11

Wielki Brat patrzy coraz śmielej

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Kamery, programy rozpoznające rejestracje samochodów, biometria przy kontroli pracowników – to tylko niektóre ze środków, po jakie sięgają nie tylko służby, ale i instytucje publiczne, zyskując o nas potężną wiedzę.

– Jako obywatele często nie mamy dostępu do informacji o tym, jakie narzędzia są używane do gromadzenia wiedzy o życiu każdego z nas ani w jaki sposób i kto je wykorzystuje. A powinniśmy, by wiedzieć, czy nie dochodzi do nadużyć – mówi Anna Walkowiak z Fundacji Panoptykon.

Głos petenta

Panoptykon zakończył wyjątkowy projekt: sporządził mapę narzędzi nadzorczych, jakich używają władze.

Wszechobecny jest monitoring wizyjny – działa prawie w każdym z 48 miast, jakie przepytała fundacja. Największe miejskie systemy kamer na ulicach, w Poznaniu i Warszawie, liczą ok. 400 urządzeń.

Liczba wszystkich kamer utrzymywanych przez samorządy idzie w tysiące. Np. w Kielcach system na ulicach to 105 urządzeń, ale w całym mieście kamer jest 5657 (z tego 3,4 tys. w przedszkolach i żłobkach, a 1,4 tys. w autobusach).

Na ile kamery poprawiają bezpieczeństwo – nikt solidnie nie bada. – Nie ma statystyk, jakie przestępstwa i wykroczenia zostały dzięki nim ujawnione ani których sprawców złapano – zaznacza Walkowiak.

Są też nimi naszpikowane urzędy. Za kontrowersyjną praktykę fundacja uznała w małopolskim i świętokrzyskim oddziale NFZ kamery w części dla petentów, które rejestrują nie tylko obraz, ale i dźwięk. „To bardzo głęboka ingerencja w prywatność" – oceniają eksperci Panoptykonu.

Klienci mogą nie wiedzieć, że nagrywa się ich rozmowy. Czemu służą kamery w Funduszu? Rozstrzyganiu „konfliktów pracownika z petentem" – tłumaczył fundacji NFZ.

Z odpowiedzi małopolskiego Funduszu na ankietę Panoptykonu wynikało, że nagrań dokonuje się rutynowo. Później jednak NFZ poinformował, że przy każdym stanowisku obsługi umieszczono komunikat o możliwości rejestracji dźwięku.

– Zawsze wymaga ona zgody osoby, która bierze udział w rozmowie – przekonuje nas Aleksandra Kwiecień, rzeczniczka małopolskiego NFZ. I dodaje, że żadnej rozmowy nie zarejestrowano.

W dużych miastach standardem są mikrofony w kabinie kierowcy autobusu, a zakłady transportu z Łodzi i Opola założyły je nawet w części dla pasażerów. „To zupełnie nieuzasadnione" – ocenia fundacja.

Radosna twórczość

Co gorsza, każdy przechowuje zapisy, jak długo chce: średnio 20–30 dni, ale np. we Włocławku już 60. Brak także zasad publikacji nagrań. Efekt: „Nikt nie może mieć pewności, że nagranie z jego udziałem nie trafi do telewizji czy internetu, nawet jeśli nie popełnił żadnego przestępstwa" – ocenia raport. Do sieci wyciekł np. pamiętny filmik pokazujący starcie posła Przemysława Wiplera z policjantami.

– Wszystko przez to, że wciąż brak ustawy, która określałaby zasady działania monitoringu – podkreśla Wojciech Klicki z Panoptykonu.

– Kwitnie więc radosna twórczość, każdy stawia kamery, gdzie chce, uznając, że w miejscach publicznych można to robić bez ograniczeń. Tak nie jest, bo każdy ma prawo do prywatności – komentuje prof. Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości.

Rząd PO–PSL opracował założenia do projektu regulującego monitoring i na tym się skończyło. Obecny resort spraw wewnętrznych zamierza sprawę uregulować.

To tym bardziej pilne, że na miejskie kamery idą miliony. System w stolicy zbudowano za 58 mln zł, a utrzymanie zakładu, który go obsługuje, to koszt 15 mln zł.

Policja broni miejskich kamer. – Pomogły np. prześledzić drogę ucieczki Kajetana P., podejrzanego o brutalny mord – mówią funkcjonariusze.

Zupa za odcisk palca

Panoptykon za groźne uważa to, że coraz częściej informacje zebrane dzięki różnym narzędziom są łączone. – Przez to ingerencje w prywatność mogą przekraczać dopuszczalne granice – mówi Anna Walkowiak.

Przykładów jest mnóstwo. Pakiet informacji o obywatelach dostarczają urzędom karty miejskie, które służą też jako karty biblioteczne czy bilety na basen. Nawet wypożyczenie miejskiego roweru nie jest anonimowe. System zapisuje informacje o tym, skąd i dokąd ktoś jedzie, a rowery coraz częściej mają nadajniki GPS, które śledzą trasę.

„Możliwość integracji danych sprawia, że w jednym miejscu gromadzony może być szeroki zakres informacji o mieszkańcach, ich zwyczajach, upodobaniach, wydatkach" – czytamy w raporcie.

Anonimowość tracą także kierowcy. Dzięki dostępowi do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców firmy obsługujące miejskie strefy parkowania mogą się dowiedzieć, np., gdzie dana osoba najczęściej parkuje auto.

Za daleko sięga weryfikacja tożsamości pracowników na podstawie danych biometrycznych, np. odcisku palca – uważa fundacja i podaje, że systemy dostępu oparte na biometrii wykorzystują m.in. NBP, śląski NFZ i płocki urząd miasta. O ile w przypadku banku centralnego jest to uzasadnione, o tyle decyzje pozostałych instytucji budzą poważne wątpliwości.

„Każdy, kto udostępnia swoje dane biometryczne, oddaje innym informacje o sobie i traci nad nimi kontrolę". Jeśli takie dane wyciekną, nie wystarczy wymiana karty czy hasła – ostrzegają eksperci.

Za kuriozum uznają wykorzystanie biometrii na Wojskowej Akademii Technicznej do rejestracji posiłków wydawanych w stołówce. „Czy trzeba sięgać aż po takie środki, żeby ktoś nie pobrał podwójnej porcji zupy" – pytają.

Plonem pracy Panoptykonu jest przewodnik „Zabawki Wielkiego Brata" dostępny na stronie internetowej fundacji.

Społeczeństwo
Kolejny incydent w szpitalu. „Agresywny i wulgarny pacjent”
Społeczeństwo
Władysław Kosiniak-Kamysz w Dniu Flagi: Bądźmy dumni z Biało-Czerwonej
Społeczeństwo
Cudzoziemcy na potęgę kupują mieszkania w Polsce. Zachęcił ich kredyt 2 procent
Społeczeństwo
Nie żyje Sławomir Wałęsa. Syn byłego prezydenta miał 52 lata
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz miał 41 lat
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne