Reportaż z Tarnopola. Woda na dziś, domy na przyszłość

Uchodźcy na zachodzie Ukrainy potrzebują pomocy nie mniej niż ci w Polsce. Wielu z nich osiedli się tam na dłużej.

Publikacja: 21.04.2022 21:00

Wolontariusze z Tarnopola pomagają w załadunku pociągu z pomocą humanitarną do Charkowa

Wolontariusze z Tarnopola pomagają w załadunku pociągu z pomocą humanitarną do Charkowa

Foto: Hervé LEQUEUX/bePress Photo Agency/bppa.be/ABACAPRESS.COM

Dwa furgony wyjeżdżają z magazynu z żywnością dla Ukrainy w Siemianowicach Śląskich. Trochę żywności, ale poza tym kilkaset butelek z wodą mineralną. Przed nami podróż do Tarnopola. Jadę z konwojem organizowanym przez inicjatywę World For Ukraine. To akcja wielu firm ze Śląska i nie tylko. Rozkręcili ją dwaj Ślązacy, którzy na co dzień prowadzą w Wielkiej Brytanii firmę Virst, dostarczającą akcesoria do paintballu. Na wieść o napaści Rosji na Ukrainę porzucili swoje rozrywkowe strzelanki, by pomagać tym, którzy cierpią od prawdziwego strzelania.

Po co wozić wodę? Bo w ostatnich dniach było ryzyko, że w Tarnopolu jej zabraknie. Szczątki zestrzelonej nad miastem rosyjskiej rakiety spadły na zbiornik z ciekłym azotem. Nastąpił wyciek i była groźba skażenia miejskich wodociągów. Taki sygnał przekazał chłopakom z World for Ukraine Iwan Chimejczuk, zastępca szefa tutejszej rady miejskiej.

– Poznałem Iwana 30 lat temu w Chorzowie. Potem utrzymywaliśmy kontakty, on zapraszał do siebie, ale jakoś nie było okazji. Dopiero wojna sprawiła, ze częściej się widujemy – mówi Ireneusz Kania, szef Virsta.

Czytaj więcej

Partie w cieniu wojny. Kiedy, kto i dlaczego wspierał Putina oraz jego sojuszników

Gdy dojeżdżamy na przejście graniczne w Korczowej, znajomość z Chimejczukiem okazuje się nie tylko wartością sentymentalną. Pokazujemy pogranicznikom dokument wystawiony przez władze Tarnopola zaświadczający, że ładunek naszego furgonu to pomoc humanitarna. W ten sposób przyspieszamy o kilka godzin przekroczenie granicy. Po polskiej stronie stoi bowiem długi sznur aut. Większość z nich ma polskie tymczasowe rejestracje z czerwonymi cyframi. Bo Ukraina właśnie zniosła cła na auta i jej obywatele masowo ściągają samochody z Polski.

Ulgę poczuli też mieszkańcy Tarnopola, gdy okazało się, że jednak do katastrofy ekologicznej nie doszło. Ale miasto ma inne zmartwienia. Przede wszystkim chodzi o opiekę nad uchodźcami, którzy trafili tu ze wschodniej Ukrainy. Trudno ich dokładnie policzyć, bo nie wszyscy się oficjalnie rejestrują. – Przed obecną wojną mieliśmy w mieście około 220 tysięcy mieszkańców, a teraz mamy kolejne 20 tysięcy – szacuje Chimejczuk.

Niewesołe wieści słychać w miejskim centrum socjalnym. Jeszcze kilka dni temu stały tu długie kolejki uchodźców pobierających żywność i inną pomoc humanitarną. Teraz przestano rozdawać, bo zapasy się skończyły. – Potrzebujemy żywności o długim okresie przydatności do spożycia: konserw, makaronów, kaszek dla dzieci, a także środków higieny osobistej – wylicza Witalij Horkawyj, szef tutejszego centrum pomocy socjalnej.

Czytaj więcej

Dwa miesiące walk przyniosły Ukrainie straszne straty, ale i ośmieszyły Putina wraz z jego imperium

Może się okazać, że przybysze zostaną tu na dłużej. Nie wszyscy chcą jechać do Polski, bo nie chcą opuszczać swojego kraju. Odległy o 130 km Lwów też jest już zapełniony uchodźcami – z miasta 700-tysięcznego zrobiło się milionowe. Dlatego możliwe, że wielu z nich wybierze Tarnopol. Być może nawet na długie lata, bo do zburzonych miast na wschodzie nie będą mogli wrócić.

Władze Tarnopola myślą o tym, by zbudować osiedle tymczasowych domków. – Niestety, naszego miasta na to nie stać. Chętnie przyjmiemy oferty z Polski na budowę i wszelkie inicjatywy sfinansowania przedsięwzięcia – mówi Chimejczuk.

Tymczasem Ireneusz Kania wraca do Polski. – Teraz będę wiózł sprzęt medyczny do miasta Chmielnicki. – Ale wkrótce wracam do Tarnopola – zapowiada.

Dwa furgony wyjeżdżają z magazynu z żywnością dla Ukrainy w Siemianowicach Śląskich. Trochę żywności, ale poza tym kilkaset butelek z wodą mineralną. Przed nami podróż do Tarnopola. Jadę z konwojem organizowanym przez inicjatywę World For Ukraine. To akcja wielu firm ze Śląska i nie tylko. Rozkręcili ją dwaj Ślązacy, którzy na co dzień prowadzą w Wielkiej Brytanii firmę Virst, dostarczającą akcesoria do paintballu. Na wieść o napaści Rosji na Ukrainę porzucili swoje rozrywkowe strzelanki, by pomagać tym, którzy cierpią od prawdziwego strzelania.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek
Społeczeństwo
Hipopotam okazał się samicą. Przez lata ZOO myślało, że jest samcem
Społeczeństwo
Demonstracje przeciw Izraelowi w USA. Protestują uniwersytety