Do wolnego świata. Korespondencja Pawła Rochowicza z Hrebennego

Z Ukrainy uciekają nie tylko obywatele tego kraju. Wojna brutalnie przerwała tam studia wielu młodym ludziom z Azji i Afryki. Schronienia szukają w Polsce.

Publikacja: 01.03.2022 21:00

Uciekający przed wojną studenci z Azji i Afryki na kilka dni utknęli na polsko-ukraińskiej granicy

Uciekający przed wojną studenci z Azji i Afryki na kilka dni utknęli na polsko-ukraińskiej granicy

Foto: Rzeczpospolita/ Paweł Rochowicz

Przy przejściu granicznym w Hrebennem płonie kilka ognisk. Przy jednym z nich grzeje się grupka młodych ludzi o ciemnej karnacji skóry. To studenci z Indii. Jeszcze kilka dni temu słuchali wykładów na wydziale ekonomii uniwersytetu w Połtawie. To ponad 900 kilometrów stąd. Jedzą swoje narodowe danie – purri z ziemniakami i ostrymi przyprawami.

– Już skontaktowaliśmy się z naszą ambasadą, wkrótce ktoś powinien do nas przyjechać – mówi jeden z nich. Przyznaje, że chciałby wrócić na Ukrainę i dokończyć studia, a być może zostać tam na stałe, bo spodobał mu się ten kraj. – Ale na razie jedziemy do Warszawy, a potem lecimy do Indii – mówią jego koledzy.

Zatrzymani przy szlabanie

We wtorek za dnia temperatura na pograniczu to kilka stopni powyżej zera. Ogniska dają ciepło, do którego wielu uchodźców tak bardzo tęskniło przez kilka ostatnich dni. Bo niektórzy, zwłaszcza ci z krajów innych niż Ukraina, musieli spędzić sporo czasu na chłodzie. Ukraińskie służby graniczne przez pierwsze dni wojny nie dopuszczały do granicy uchodźców o innym kolorze skóry.

Czytaj więcej

Rząd już zapowiada specustawę, która ma dotyczyć uchodźców. Swoje pomysły ma też opozycja

Shammah Anyanwu jest Nigeryjczykiem, a przez ostatnie pięć lat studiował medycynę we Lwowie. W ostatni piątek, w drugim dniu wojny, próbował wydostać się z Ukrainy przez Hrebenne. Dojechał w pobliże granicy i próbował przekroczyć ją pieszo. Nic z tego. Choć służby graniczne zezwoliły tu na ruch pieszy, to osobom o ciemniejszej karnacji skóry kazano wsiadać do pojazdów czekających w wielokilometrowej kolejce.

– Próbowałem tak zrobić, ale to było niemożliwe, bo praktycznie wszystkie samochody i autobusy były zajęte do ostatniego miejsca – opowiadał mi Shammah jeszcze w sobotę. Potem próbował przedostać się do Polski przez przejście w Medyce. Nie od razu się udało. Musiał spędzić noc przy ognisku, czekając w pobliżu przejścia granicznego. Dopiero w poniedziałek udało mu się wjechać do naszego kraju.

Czytaj więcej

Powstają świetlice dla najmłodszych. Wkrótce trzeba też ruszyć z edukacją dla Ukraińców

Shammah nie był jedyny. Wielu innym studentom spoza Ukrainy odmówiono wyjazdu do Polski. W sieci pojawiły się nawet filmy pokazujące pograniczników z karabinami maszynowymi, którzy zastopowali ciemnoskórych studentów. Ukraińskie służby utrzymywały, że dla obcokrajowców jest przewidziana osobna procedura.

Nie zawracać nikogo

Po polskiej stronie takich problemów nie było. – Wpuszczamy wszystkich uchodźców z Ukrainy bez względu na narodowość i obywatelstwo – mówi Anna Michalska, rzeczniczka polskiej Straży Granicznej.

W Hrebennem spotykam wiele osób o ciemnej karnacji, ale już nie skarżą się na złe traktowanie. Czekali w kolejce tyle co wszyscy: czasem dobę, czasem dwie. – Przyjechaliśmy z Charkowa, wszyscy po drodze nas dobrze traktowali – mówi Abel z Nigerii, który wraz z dwójką swoich rodaków właśnie przekroczył granicę. Twarze zadowolone, czują wyraźną ulgę.

Jednak ci, którzy trafili nad granicę, zanim ukraińskie władze zmieniły podejście do uciekinierów obcokrajowców, zmarzli na kość. Na szczęście, gdy już trafili na naszą stronę rubieży, pomogli im wolontariusze z organizacji pozarządowych. – W poniedziałek odwieźliśmy do Warszawy grupę 50 osób z Nepalu, Afganistanu i Nigerii, były wśród nich też małe dzieci. Wszyscy cieszyli się nie tylko z przejścia do bezpiecznego kraju, ale też z tego, że wreszcie trafili w ciepłe miejsce – relacjonuje Kalina Czwarnóg z Fundacji Ocalenie.

Jak zauważa dr Piotr Pałka, radca prawny, praktyki utrudniania ucieczki z rejonów zagrożonych wojną naruszają konwencję dotyczącą statusu uchodźców z 1951 roku, której stronami są także Ukraina i Polska.

– Przewiduje ona zasadę niezawracania, zgodnie z którą żadne umawiające się państwo nie wydali lub nie zawróci w żaden sposób uchodźcy do granicy terytoriów, gdzie jego życiu lub wolności zagrażałoby niebezpieczeństwo ze względu na jego rasę, religię, obywatelstwo, przynależność do określonej grupy społecznej lub przekonania polityczne – wylicza ekspert.

Jego zdaniem nie ulega wątpliwości, że w dzisiejszej sytuacji osoby te jako mające status uchodźcy w świetle prawa międzynarodowego powinny zostać wpuszczone do Polski.

Przy przejściu granicznym w Hrebennem płonie kilka ognisk. Przy jednym z nich grzeje się grupka młodych ludzi o ciemnej karnacji skóry. To studenci z Indii. Jeszcze kilka dni temu słuchali wykładów na wydziale ekonomii uniwersytetu w Połtawie. To ponad 900 kilometrów stąd. Jedzą swoje narodowe danie – purri z ziemniakami i ostrymi przyprawami.

– Już skontaktowaliśmy się z naszą ambasadą, wkrótce ktoś powinien do nas przyjechać – mówi jeden z nich. Przyznaje, że chciałby wrócić na Ukrainę i dokończyć studia, a być może zostać tam na stałe, bo spodobał mu się ten kraj. – Ale na razie jedziemy do Warszawy, a potem lecimy do Indii – mówią jego koledzy.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Ruszył protest rolników w Warszawie. Utrudnienia w stolicy
Społeczeństwo
Tragedia w kopalni Borynia-Zofiówka-Bzie. Nie żyje 42-letni górnik
Społeczeństwo
Urzędnicza obstrukcja w samym środku Sudetów
Społeczeństwo
Wojna w Strefie Gazy. Czy Polska powinna poprzeć którąś ze stron konfliktu? Sondaż IBRiS
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Społeczeństwo
Nie żyje Jacek Zieliński ze Skaldów. „Odszedł wielki polski kompozytor i muzyk”