Reklama
Rozwiń
Reklama

Koreańczycy z Północy pod lupą inspekcji pracy

Nie ma dowodów na przymusową pracę Koreańczyków w naszym kraju – twierdzi resort pracy.

Aktualizacja: 28.09.2017 19:32 Publikacja: 27.09.2017 18:41

Amerykańscy dziennikarze twierdzą, że część pensji pracujących w Polsce Koreańczyków trafia do półno

Amerykańscy dziennikarze twierdzą, że część pensji pracujących w Polsce Koreańczyków trafia do północnokoreańskiej partii komunistycznej pod kierownictwem Kim Dzong Una.

Foto: AFP

Resort rodziny i pracy oraz Państwowa Inspekcja Pracy wzięły pod lupę firmy, które zatrudniają Koreańczyków z komunistycznego państwa rządzonego przez Kim Dzong Una. Na przypadki łamania praw pracowniczych obywateli tego kraju w Polsce wskazywały bowiem organizacje zajmujące się przestrzeganiem praw człowieka.

Z interpelacji poselskiej w sprawie kontroli zatrudnienia w Polsce obywateli komunistycznej Korei Północnej, skierowanej do resortu pracy przez posłów Klubu Nowoczesna, wynika, że w Polsce może być zatrudnionych ok. 500 osób z tego kraju.

Stanisław Szwed, wiceminister resortu, wskazuje, że Koreańczykom najczęściej wydaje się zezwolenie na pracę w budownictwie i rolnictwie. Obywatele KRLD zatrudniani są także w przemyśle stoczniowym i w sortowniach. Z prezentowanych przez niego danych statystycznych wynika, że ich średnie wynagrodzenie oscyluje wokół 2,5–3 tys. zł brutto. Z reguły zezwolenie wydaje im się na okres do trzech lat.

Minister Szwed zapewnia, że inspekcja pracy oraz Straż Graniczna na bieżąco kontrolują legalność pobytu i zatrudniania obywateli KRLD. W poprzednim roku przeprowadzona została kontrola, która objęła wszystkie 15 firm zatrudniających w Polsce obywateli tego kraju. Zatrudnionych w nich było 417 Koreańczyków.

Kontrolerzy stwierdzili m.in. naruszenia przepisów BHP, błędne prowadzenie ewidencji czasu pracy, brak pisemnej informacji dla pracownika o warunkach zatrudniania czy nieterminowego zgłoszenia do ubezpieczenia społecznego.

Reklama
Reklama

"Podczas kontroli PIP i Straży Granicznej stwierdzane nadużycia nie różniły się znacząco od wykrywanych w odniesieniu do obywateli innych państw. Kontrole nie potwierdziły sygnałów, jakoby naruszenia względem pracowników północnokoreańskich nosiły znamiona pracy przymusowej; nie wykazano też naruszeń w zakresie niewypłacania wynagrodzeń bądź wypłacania wynagrodzeń w wysokości niższej niż wskazana w zezwoleniach na pracę" – poinformował posłów w odpowiedzi na interpelację Stanisław Szwed.

Instytucje kontrolne zwróciły jednak uwagę na fakt, iż w przypadku obywateli KRLD obserwują brak współpracy osób potencjalnie poszkodowanych z organami przeprowadzającymi kontrole, co nie pozwala całkowicie wykluczyć przymusowego charakteru pracy czy złego traktowania pracowników.

– Obawiam się, że pracownicy z Korei Północnej, nawet jeśli spotkał ich wyzysk, raczej o tym nie mówią. Z rozmów z pracodawcami z Korei Południowej wiem, że pracownicy z Korei komunistycznej są mało samodzielni, pracują chętnie pod nadzorem i boją się wychylić. Myślę też, że wielu z nich nie wie, że przysługują im jakiekolwiek prawa pracownicze – mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert Konfederacji Lewiatan.

Dodaje jednak, że nigdy dotąd nie słyszał o tym, żeby pracownicy z Korei Północnej byli w Polsce źle traktowani. – Niewykluczone jednak, że to dlatego, że pracowników z tego kraju jest w Polsce mało.

Z danych MSZ wynika, że od 2016 r. polskie służby konsularne nie wydały obywatelom KRLD żadnej wizy pozwalającej na wykonywanie pracy w Polsce. Dzieje się tak od czasu, kiedy reżim Kima przeprowadził test bomby wodorowej.

W 2016 r. zagraniczne media ujawniły, że w Polsce spośród krajów UE pracuje najwięcej „pracowników przymusowych z Korei Północnej". Zarzucano polskim firmom, że zatrudniają ich na czarno, bez godziwej pensji, często pracują sześć dni w tygodniu po 12 godzin. Na takie zjawisko wskazywał raport zespołu badawczego „Slaves to the System" wykonany pod kierownictwem prof. Remco Breukera z uniwersytetu w Lejdzie w Holandii.

Reklama
Reklama

Z kolei dziennikarze amerykańskiego portalu Vice, Christian Vonscheidt i Miriam Wells, przeprowadzili śledztwo, z którego wynika, że na wielu polskich budowach i w stoczniach są zatrudnieni pracownicy pochodzący z Korei Północnej. Wskazywali, że znaczna część ich wynagrodzeń najprawdopodobniej trafia bezpośrednio do północnokoreańskiej partii komunistycznej, a warunki, w jakich pracują, są bardzo ciężkie. Europejski Sojusz na rzecz Praw Człowieka w Korei Północnej zwraca uwagę na to, że w 2015 r. za granicą zatrudnionych było ponad 50 tys. koreańskich pracowników. Ich wynagrodzenia dały reżimowi Kim Dzong Una dochody w wysokości niemal 2 mld dol.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
„Obietnice bez pokrycia”. Szefowie związków wystawili rządowi brutalną ocenę za 2025 rok
Społeczeństwo
Historyczny debiut „dziewiętnastki”. Tramwaje Warszawskie wracają na Rakowiecką
Społeczeństwo
Co czeka zagraniczne oddziały Instytutu Pileckiego
Społeczeństwo
Polacy nie mówią „nie” związkom homoseksualnym
Materiał Promocyjny
W kierunku zrównoważonej przyszłości – konkretne działania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama