"Rzeczpospolita": Koncern Procter & Gamble chce zastrzec jako znaki towarowe popularne wśród młodzieży akronimy, m.in. LOL i WTF. Możemy tu mówić o prawach autorskich?
Mirosława Mycawka: Pomysł jest kuriozalny i nie wróżę sukcesu tego typu zabiegom. Nie można przywłaszczać sobie elementów słownictwa.
Określenia używane przez młodzież, np. wspomniane akronimy, wnoszą coś do języka czy raczej są dla językoznawców utrapieniem?
Nieustannie powstają bądź są zapożyczane nowe wyrazy i ogólnie jest to zjawisko pozytywne. Weźmy określenia funkcjonujące jako ekspresywizmy, które pomagają wyrażać emocje, np. popularne niegdyś „cool”. Niestety, powstają też wyrazy, skrócenia, które ograniczają i czynią język bardziej prymitywnym.
Na przykład?