Wcześniej mężczyzna sam zgłosił się na belgijską policję, gdy się dowiedział, że jest poszukiwany w Polsce pod zarzutem narażenia dziecka na utratę zdrowia i użycia przemocy wobec jego matki. Zeznał, że w piątek przyjechał do podwrocławskich Bratowic i zdenerwował się, gdy matka uderzyła Aleksa.

Ojciec ma pełnię praw rodzicielskich, a Alex polskie i belgijskie obywatelstwo. Jest zameldowany w Polsce i w belgijskim Ardooie. Do kraju wrócił z matką w lipcu 2007 roku.

Teraz odzyskanie przez nią dziecka zależy od ograniczenia praw rodzicielskich ojca. Matka Aleksa już się o to zwróciła do sądu rodzinnego, ale takie sprawy ciągną się miesiącami.

Jak ustaliła „Rz”, dziecko może jednak wrócić do Polski szybciej. Zbigniew Ziajko, były wicekonsul RP w Kolonii, obecnie prawnik w poznańskiej kancelarii Bujko & Cierpioł, radzi, aby wykorzystać przepisy konwencji haskiej z 1980 r. dotyczące cywilnych aspektów uprowadzenia dzieci za granicę. Na wniosek matki Ministerstwo Sprawiedliwości może zażądać wydania dziecka. – Kluczowe jest miejsce jego stałego pobytu, a w wypadku 11-miesięcznego Aleksa, który mieszkał w Polsce od ośmiu miesięcy, to bezsporne – twierdzi Ziajko. – W Niemczech procedura odzyskania dziecka trwa w takiej sytuacji najwyżej miesiąc.

– Natychmiast sporządzam taki wniosek – mówi „Rz” matka Aleksa.