Szkoła to najważniejsza kulturowa instytucja kraju – mówił na kongresie Krajowego Związku Nauczycieli w Sztokholmie minister edukacji z partii liberalnej Jan Björklund. Jeżeli Szwecja chce się liczyć w międzynarodowej konkurencji, musi mieć szkołę klasy światowej. Ba, powinna nawet zmierzać do stworzenia najlepszej szkoły świata, zgodnie z tym, co głosiły slogany wyborcze centroprawicowego rządu.
Badania przeprowadzone kilka lat temu w ponad 30 krajach OECD wykazały, że poziom wiedzy szwedzkich 15-latków nie wygląda najlepiej. Jest co najwyżej przeciętny. Szwedzi znajdują się na ósmym miejscu pod względem umiejętności czytania ze rozumieniem, mają 15. miejsce w naukach przyrodniczych i dopiero 17. w matematyce.
W umiejętności rozwiązywania problemów szwedzcy 15-latkowie uplasowali się na 12. miejscu, a Finowie, do których Szwedzi lubią się porównywać – na pierwszym. I to spowodowało, że i politycy, i specjaliści od edukacji biją na alarm.
Wśród wielkich nowości ma być reforma świadectw. Szwecja należy do tych niewielu krajów, gdzie świadectwo obowiązuje dopiero od ósmej klasy. Trwa batalia o wprowadzenie świadectw już od szóstej. Zgadza się na to 83 procent nauczycieli i 72 procent rodziców.
Tymczasem większość uczniów wydaje się zadowolona z obecnego systemu. Sceptycznie do reformy podchodziły też dotychczas partie lewicowe. Ostatnio jednak socjaldemokraci zmienili stanowisko, widząc zmęczenie społeczeństwa szkołą postrzeganą zazwyczaj jako placówka niestawiająca wymagań.