James Sean Shields w słoneczny poranek 13 stycznia jechał na plażę ze swoją dziewczyną, gdy nagle otrzymał na telefon informację ze stanowego systemu ostrzegania. "ZAGROŻENIE RAKIETĄ BALISTYCZNĄ NADCIĄGAJĄCĄ NA HAWAJE. SZUKAJ NATYCHMIAST SCHRONIENIA. TO NIE SĄ ĆWICZENIA" - przeczytał w otrzymanym SMS-ie.
Wiadomość została wysłana w okresie największych napięć między Stanami Zjednoczonymi a Koreą Północną, która twierdziła, że opracowała pocisk balistyczny o zasięgu pozwalającym na dotarcie do kontynentu amerykańskiego. Ostrzeżenie zostało wysłane do tysięcy mieszkańców wyspy, którzy w panice rzucili w poszukiwaniu schronienia, zanim agencja zarządzania kryzysowego na Hawajach po pół godziny sprostowała informację i przyznała, że nie ma żadnego zagrożenia.