Poufna informacja, która dotarła do redakcji z bardzo wiarygodnych źródeł, mogła być newsem. Jerzy Borowczak, przyjaciel Lecha Wałęsy, wydzwania do ludzi z dawnej „Solidarności” i namawia, by nie przyjmowali od prezydenta Lecha Kaczyńskiego orderów – zapewniał informator.
Wiadomość wydawała się prawdopodobna: zbliżają się obchody rocznicy polskiego Sierpnia, Pałac Prezydencki przygotowuje uroczystości. Były już wypadki bojkotu, gdy od Kaczyńskiego medali nie przyjmowano albo je wręcz ostentacyjnie zwracano. I nie od dziś wiadomo, że Wałęsa i Kaczyński bardzo się nie lubią.
O telefonach Borowczaka aż huczało. Każdy w Gdańsku o nich słyszał, choć były szef stoczniowej „Solidarności” do nikogo nie dzwonił. Borowczak o bojkocie dowiedział się od dziennikarza: – Ja miałbym namawiać? Ależ w życiu! Jedyne, co akceptuję w prezydenturze Lecha Kaczyńskiego, to polityka orderów! Sam dostałem odznaczenie dwa lata temu i nie zamierzam zwracać. Wiem, ile takie docenienie znaczy – mówi.
Plotka w polityce funkcjonuje w najlepsze. Musi być przekazana w głębokim zaufaniu, „tak między nami”. Często „nie do publikacji”. Do kręgu wtajemniczonych należą politycy i dziennikarze, bo dają najlepszą gwarancję, że wcześniej czy później opinia publiczna o pogłoskach się dowie.
Często rodzi się na kanwie bieżących wydarzeń. Gdy trwały spekulacje, czy SLD poprze weto prezydenta w sprawie ustawy medialnej, o Wojciechu Olejniczaku, wtedy przewodniczącym Sojuszu, rozpowiadano, że za głosy lewicy ma dostać od PO tekę wicepremiera. Później, gdy stery w partii przejął Grzegorz Napieralski, można było usłyszeć, że za poparcie weta ma być wicepremierem w przyszłym rządzie… z PiS.