Historią 14-letniej Agaty media żyły kilka tygodni. Sprawę poruszały najpierw media lubelskie, głównie “Dziennik Wschodni”, ale wielka wrzawa rozpętała się, kiedy 7 czerwca sprawę opisała “Gazeta Wyborcza”. W tekście znalazła się nieprawdziwa informacja, że ciąża była wynikiem gwałtu. 17 czerwca Agata ciążę usunęła. Był to ostatni dzień, w którym zgodnie z prawem można było przeprowadzić aborcję.
Książka “Agata, anatomia manipulacji” Joanny Najfeld i Tomasza Terlikowskiego ukazała się na początku września nakładem Frondy i Wydawnictwa AA. Autorzy zarzucali w niej mediom (przede wszystkim “Gazecie Wyborczej”, “Newsweekowi” i Radiu TOK FM) manipulację, która w rezultacie doprowadziła do pozbawienia życia nienarodzonego dziecka. “Była to stworzona na potrzeby mediów manipulacja, obliczona na to, by zmienić nastawienie Polaków do kwestii ochrony życia. W rzeczywistości nastolatka nie została zgwałcona, nie chciała aborcji, a do zabicia nienarodzonego dziecka zmuszali ją dorośli” – napisali autorzy.
Wkrótce po ukazaniu się książki do wydawców i autorów zadzwoniła matka Agaty – jedna z głównych bohaterek opowieści. To właśnie jej determinacja, obok nacisków mediów, zdaniem autorów doprowadziła do przerwania ciąży. – Matka Agaty zadzwoniła do mnie, żebym wywarł nacisk na wydawców, by mogła ona partycypować w zyskach ze sprzedaży książki – mówi “Rz” Terlikowski. – Przekonywała mnie, że jest przeciwniczką aborcji, ale nie w przypadku swojej córki – mówi dziennikarz.
Powiedział matce Agaty, że jedyną instytucją uprawnioną do takich rozmów jest wydawca.
Szef wydawnictwa Michał Jeżewski potwierdza, że pracownicy jego firmy odbierali telefony od matki dziewczynki.